Blogerzy, wideoblogerzy czy instagramerzy już nie raz i nie dwa, po osiągnięciu pewnej masy krytycznej popularności, „romansowali” z papierowym nośnikiem informacji, przeważnie w postaci poradników z zakresu rozwoju osobistego, kulinariów, mody czy urody. Nie znałem natomiast przypadku, gdy blog o architekturze doczekał się publikacji książkowej. Architecture is a good idea to kanał na YouTubie, tworzony przez Radosława Gajdę i Natalię Szcześniak. Oboje są fachowcami: on – architekt, ona – architektka i urbanistka. Wyjście poza dotychczasowe medium sprawi zapewne, że dadzą się poznać kolejnym odbiorcom, tak jak stało się to w moim przypadku.
Archistorie zostały podzielone na trzy części dotyczące miejsc zamieszkania, pracy oraz turystycznych peregrynacji. W pierwszej omówiono różne typy budynków mieszkalnych pojawiających się w ciągu ostatnich kilkuset lat: od mieszczańskich kamieniczek znanych z miejskich starówek, przez dziewiętnastowieczne kamienice obejmujące całe kwartały, aż po dwudziestowieczne bloki i domy jednorodzinne. W przypadku miejsc pracy najwięcej uwagi poświęcono wieżowcom, o wiele mniej zakładom przemysłowym (w tym z czasów rewolucji przemysłowej) czy innym lokalizacjom. Nie dziwię się – w końcu drapacze chmur są ciekawszym wyzwaniem, aniżeli proste hale, projektowane z naciskiem na funkcjonalność, a nie estetykę (chociaż niedawno dowiedziałem się o istnieniu budynku biurowo-magazynowego przedsiębiorstwa Pivexin Technology, stanowiącego swoisty wyjątek od tej reguły). W ostatniej części opisano m.in. powstanie i rozwój idei ochrony zabytków, różnice między zamkiem i pałacem czy etapy wznoszenie katedr. Każde z tych trzech zagadnień zawiera rozdziały na temat historii oraz wybrane studia przypadków.
Dla mnie najciekawsza okazała się lektura pierwszej części, mniej drugiej, a najsłabiej wypadła ostatnia (może to efekt mniejszej spójności tematów). Bardzo dobrze czytało się rozdziały poświęcone ewolucji budownictwa mieszkaniowego, szczególnie w kontekście zmieniających się uwarunkowań technicznych i społeczno-gospodarczych (przywołaną przez autorów suburbanizację w USA powinni wziąć pod rozwagę wszyscy odpowiedzialni za podobne procesy w Polsce, choć daleko nam do skali amerykańskiej). Jednak architektura to nie tylko budynki, ale w równej mierze ich twórcy. W czasie lektury napotkałem sporo nazwisk oraz pracowni. W przypadku tych ostatnich przyznam, że wykazałem się ignorancją, a raczej sklerozą, gdyż o powstawaniu niektórych polskich wieżowców i ich projektantach czytałem w mediach.
Archistorie nie są podręcznikiem czy wyczerpującym kompendium na temat historii architektury. Stanowią rodzaj podstawowego, subiektywnego i sprawnie napisanego przewodnika przede wszystkim dla początkujących miłośników tej dziedziny sztuki, aby potrafili zauważyć w otaczającym ich świecie coś więcej niż kolory, zdobienia oraz kształty mijanych brył. Co prawda Polska drapaczami chmur (licznie omówionymi) nie stoi, ale nasi rodacy coraz częściej jeżdżą po świecie, a budownictwo mieszkaniowe w kraju zachowało się z różnych epok. Autorzy okrasili wykład licznymi zdjęciami i szkicami (nie wyobrażam sobie innego rozwiązania przy tego typu pracy). Dodajmy twardą oprawę oraz średnich rozmiarów format (wciąż poręczny w podróży), a otrzymamy ciekawą publikację, której nie powstydzimy się wręczyć jako prezent. Można by pokusić się jeszcze o kredowy papier, ale jego nieobecności nie odczułem podczas czytania. Poszukujący dalszych lektur mogą sięgnąć do bibliografii. Kilka z nich zostało zaprezentowanych w jednym z filmów na kanale AIAGI.
„Architektura towarzyszy nam codziennie” napisali we wstępie autorzy. Jednak refleksja na jej temat nie towarzyszy nam na co dzień, z różnych powodów. Sam mam świadomość tego, że chodząc ulicami miasta zwykle nie zwracam szczególnej uwagi na bryły i fasady czy zorganizowanie przestrzeni, tylko śpieszę dalej (co innego na urlopie i w obcej miejscowości), a przecież architektura to ta dziedzina sztuki, z której wytworami mają intensywny kontakt wszyscy ludzie. W końcu w mieście prawie zawsze przebywamy w budynku lub jego sąsiedztwie, a pozostałe dziedziny sztuki w przestrzeni publicznej są słabiej rozwinięte, np. sztuki plastyczne to w pierwszej kolejności zwykle pstrokate szyldy i reklamy, z którymi władze miejskie usiłują gdzieniegdzie coś zrobić (chociaż ujednolicić), a muzyka ustępuje dźwiękom otoczenia, głównie hałasowi ulicznemu. Lektura Archistorii stanowi pierwszy krok na drodze do bardziej świadomego odbierania, jak to ujęli autorzy w opozycji do natury, naszego „środowiska zorganizowanego”.