Indonezja - 17 tysięcy wysp otoczonych błękitną wodą, które przyciągają turystów i pseudoeksplorerów z całego świata. Nawet nasza mała, dzielna reporterka Nela, swego czasu z pasją godną autorki kanonu lektur ósmoklasisty szukała na tamtejszej plaży „muszelek i zwierzątek”. Po szybkim internetowym researchu pozostaje wrażenie, że Indonezja została stworzona przez Naturę, tylko po to, by dziesiątki tysięcy blogerów i vlogerów odnalazło sens życia w opisywaniu, jak cudowna jest Indonezja, jak mili są tamtejsi mieszkańcy i jak fajowsko być prawdziwym podróżnikiem, który z kilkoma banknotami w portfelu żyje niczym król, odkrywając jednocześnie mądrość Dalekiego Wschodu.
O wspaniałym życiu na archipelagu nie opowie nam blisko milion jego mieszkańców, podejrzewanych o lewicowe sympatie, którzy w 1965 zostali wybici w pień przez swoich przemiłych rodaków. Nie wchodźmy jednak w szczegóły, by dzięki wydawnictwu Bezdroża rozpocząć pełną wrażeń lekturę.
Archipelag znikających wysp to fascynująca podróż przez jeden kraj rozciągający się na przestrzeni rozległej niczym od Irlandii po Kaukaz. Nie sposób nie patrzeć na ten kraj, jak na „zlepek kultur połączonych wspólną administracją i językiem indonezyjskim”. Mamy bowiem do czynienia z kilkoma setkami grup etnicznych. Dodajmy do tego holenderskie, chińskie, indyjskie i muzułmańskie wpływy, a otrzymamy niezwykle ciężko zrozumiałą dla przybysza z zewnątrz mieszankę kulturową. Wraz z autorami odwiedzamy m.in. „Wyspę Duchów’’ Bali, gdzie znajduje się około tysiąca hinduskich świątyń, Dajaków-łowców głów z Borneo, Celebes- raj dla nurków oraz poszukiwaczy złota z Lombok. Szczególnie cenne dla książki, odróżniające ją od innych pozycji tego gatunku są antropologiczne obserwacje dotyczące turystyki masowej, kultury podróży, różnicy między rzeczywistością, a jej reprezentacją.
Ma to jedną diabelną wadę. Przez takie podejście zaciera się granica między prawdziwym światem, a sztucznym. Już teraz przychodząc do wiosek Papuasów można zauważyć, jak kobiety zwinnie zdejmują ubrania i ściągają t-shirty, aby pokazać się w pełnej okazałości z nagimi piersiami. Dobrze wiedzą, że turyści oczekują nagich papuaskich sutków i wiedzą, co dostaną w zamian. Pieniądze. Magiczne papierki, dzięki którym mogą kupić sobie lepsze, szczęśliwsze życie.
Sergiusz Prokurat i Piotr Śmieszek to nietypowy pisarski duet. Solidnie wykształceni przez większość życia zarabiali na chleb zajmując się handlem pomiędzy Azją a Polską. Od ekonomii do literatury podróżniczej daleka jednak droga, dlatego szanse na to, że autorzy popełnią więcej niż ‘’kolejną ciekawą książkę’’ były niewielkie. Tymczasem do rąk czytelników trafiła rzecz niebywała, pełna ciekawostek, absorbująca pozycja, wzbogacona ponadto o świetne zdjęcia ukazujące życie codzienne archipelagu. Momentami wykraczająca poza typową książkę podróżniczą, pełna refleksji na temat styku świata Zachodu ze Wschodem. Chapeaux bas dla autorów i wydawnictwa Bezdroża, które po raz kolejny udowadnia, że nie zawodzi.