Antolka to książka, co do której miałam pewną wizję, jeszcze na długo przed tym, zanim trafiła w moje ręce. Już patrząc na okładkę i wczytując się w opis czułam, że to będzie lekka, zabawna i przyjemna historia, taka w sam raz na jeden wieczór lub jeden dzień na plaży. I nie pomyliłam się!
Tytułowa Antolka to bardzo żywiołowa dziewczyna. Zadziorna i charakterna osiemnastolatka nie potrafi się dogadać ze swoją despotyczną matką i po kolejnej z rzędu kłótni, opuszcza dom. Postanawia wyjechać na Mazury i spędzić tam trochę czasu z przyjaciółką u jej rodziny, jednak jej niefrasobliwy charakter ściąga na nią kłopoty, z których ratuje ją Janek – dopiero co poznany chłopak. I tak plany ulegają "lekkim" zmianom, co wszystkim wychodzi na dobre.
Książkę czyta się lekko i szybko. Przedstawiona fabuła wciąga i nie jest skomplikowana. Tak, jak już zaznaczyłam na wstępie, jest to lektura idealna na wakacje. Jednak pod podszewką lekkości i za fasadą, wydawałoby się, prostej historii rodzącej się miłości między dwojgiem ludzi, kryje się jak zwykle drugie dno.
Na prowadzenie wychodzi wątek wychowywania dzieci zgodnie z własna wizją i oczekiwaniami. Rodzice niestety popełniają te błędy bardzo często, chcą, by dzieci żyły tak, jak oni sobie życzą, wykonywali zawody, jakie oni im wybierają i organizują im czas wolny w postaci, przykładowo, lekcji gry na pianinie. Zapominają, że dziecko, zwłaszcza takie osiemnastoletnie, tak naprawdę już dzieckiem nie jest, ma swoją wizję życia i tego, co chce w nim robić, jest wolnym człowiekiem i może zacząć podejmować własne decyzje, a narzucanie zdania na dobre mu nie wyjdzie.
Być może kwestia zajęć dodatkowych i organizacji życia dziecka to tak naprawdę próba rekompensaty przez rodzica braku czasu? To drugi problem poruszony w tej historii. I jakże aktualny w naszych czasach!
"(...) Są dwa rodzaje dzieci. Jedne, które mają mamusie, chodzą z nimi na spacery, jedzą lody i huśtają się na huśtawkach. Te dzieci żyją dziś i nie muszą być wyjątkowe (...) Ale są też inne dzieci, które muszą się wyróżniać i cały czas starać. Muszą umieć grać na skrzypcach i pięknie śpiewać, i tańczyć, nawet jak zupełnie nie potrafią. Ich mamusie nie turlają się z nimi po dywanie ani nie robią babek w piaskownicy. Czasem tylko, gdy są zadowolone, potrafią się uśmiechać i pogłaskać dziecko po głowie. I tyle. Kropka. (...) Te dzieci, które mają mamusie ratujące świat, żyją jutro. Jutro pójdą do zoo, jutro upieką ciasteczka. Muszą tylko cierpliwie czekać, aż jutro nadejdzie".
Spotkanie Antolki i Janka to tak naprawdę spotkanie dwójki młodych ludzi na progu dorosłości, ludzi, którzy się nawzajem bardzo potrzebowali. Z jednej strony Antolka – zadziorna, naiwna, hałaśliwa, niby rozsądna, a jednak głupiutka momentami dziewczyna. A z drugiej Janek – mądry, poukładany, kochający rodzinę, mocno angażujący się emocjonalnie w problemy innych i wręcz nadopiekuńczy, z szeroko pojętym poczuciem odpowiedzialności. Pozornie dwa przeciwieństwa, ale dzięki ich wzajemnej relacji, możemy spojrzeć na życie młodego człowieka z różnych perspektyw i zobaczyć, jak odmienne mogą być problemy młodych ludzi.
Moim zdaniem Antolka to idealna pozycja dla młodzieży wkraczającej w świat dorosłości bądź dla młodych dorosłych. To historia o próbie odnalezienia się w obliczu wymagań innych, dowiedzenia się czegoś o sobie, walki o siebie i swoje życie. O to, by on było takie jakie my tego chcemy. Ale to również piękna lekcji mądrości, by nie odpłacać innym za swoje krzywdy:
"(...) cokolwiek ona ci zrobiła, to ty nie musisz być taka sama ani tym samym jej odpłacać".
To opowieść, która młodym ludziom może pokazać, że w swoich buntach, czupurności i postrzeganiu świata nie są osamotnieni, a samodzielnie podjęte decyzje są tymi najlepszymi dla nich.
Podsumowując: macie przed sobą lekką, pisaną ciekawym, starodawnym językiem uroczą historię o dojrzewaniu, poszukiwaniu samego siebie i wyznaczaniu swoich granic. Historię, która dla dojrzałego czytelnika może być bajkowa, infantylna i dziecinna, ale która idealnie nada się dla nastolatków. Mnie się bardzo podobała, jednak uważam, że mój przedział wiekowy zdecydowanie nie jest tym, wśród którego powinni być odbiorcy tej pozycji. To lektura dla jednak młodszego czytelnika i jeśli takowego macie w swoim otoczeniu, to gorąco Antolkę polecam!