Nie każdy musi wiedzieć, czym jest imperatyw kategoryczny, ani co kryje się pod pojęciem dyktatury "Się". To, że zwykły zjadasz chleba nie jest w stanie zrozumieć dzieł Hegla, Kanta, Platona, czy Heideggera, nie oznacza, iż bramy wielkiego gmaszyska zwanego "Filozofią" są dla niego zamknięte na wieki wieków. Po to właśnie powstają powiastki filozoficzne, by każdy z nas mógł wraz z wielkimi myślicielami tego świata choć na chwilę przycupnąć i podumać nad życiem.
I nie, nie pomoże wam to w dostaniu pracy. Materialiści.
Zbiór "13 bajek z królestwa Lailonii" należy do jednych z najbardziej znanych dzieł Leszka Kołakowskiego. Zamiast o wielkich ideach, polski filozof rozprawia tu o rzeczach małych, o naszych codziennych słabostkach i problemach, z jakimi przychodzi nam się mierzyć. Kołakowskiego nie interesuje tworzenie nowych kategorii i pojęć, czy nurzanie się w rozważaniach dotyczących abstrakcyjnych tematów. Rola, jaką przyjął na siebie śp. profesor polega na edukowaniu, wskazywaniu tych wszystkich złych nawyków i głupstw, jakimi sami sobie utrudniamy własne życie. Jednocześnie owe nauki nie są przekazywane przez kogoś, kto patrzy na nas z poczuciem wyższości i pogardą, lecz szczerą sympatią i zrozumieniem. Bajki słynnego uczonego to przy okazji prawdziwy popis bogatej wyobraźni, humoru, a także umiejętności pisania o ważkich sprawach w sposób przystępny i jednocześnie porywający. Zresztą nawet gdyby pominąć przemycane do powieści rozważania filozoficzne, to niemal każda z bajek Kołakowskiego nadal broni się jako świetnie opowiedziana historia.
Recenzja tym razem krótka, bo i o czym się tu rozpisywać? Książka tak znana i uznana jak "13 bajek..." nie potrzebuje żadnej rekomendacji, a ten tekst ma właściwie jeden tylko cel: żeby przypomnieć tym z was, którzy jeszcze nie czytali rozważań Leszka Kołakowskiego, by czym prędzej nadrobili to niedopatrzenie.
Michał Smyk