Za Chiny ludowe. Zapiski codzienności Państwa Środka. Carta Blanca 2013
15-10-2013
/
/ Kategoria
Recenzje
To Chiny jakich nie znamy. Nie tylko te polityczne, uwikłane w sprawy i problemy wielkiego kalibru, ale przede wszystkim te codzienne, równie trudne, o ile nie trudniejsze nawet, bo pisane z perspektywy żaby, nie z lotu ptaka. Obrazki jakie przedstawia nam Katarzyna Pawlak, to niemalże całościowa i przekrojowa analiza socjologiczna kraju. Od szczegółu do ogółu. Od sytuacji zwykłego „lao baixing” (czyli tak zwanego „przeciętnego człowieka”), aż po system w którym przyszło mu żyć. I nic dziwnego, skoro autorka jest jednocześnie socjologiem i tłumaczem języka chińskiego, podróżniczką i blogerką, a wreszcie i doskonałym obserwatorem tego co dzieje się dookoła niej. Mamy tu więc niesamowicie wciągający obraz współczesnych Chin, od gospodarczego Szanghaju aż po polityczny Pekin. A wszystko to podane w odpowiedniej perspektywie która sprawia, że ma się wrażenie osobistego „podglądania” Chin, podążania krok w krok za autorką w miejsca, o których pisze.
Gdy się ściemnia, rozpoczyna się szaleństwo fajerwerków. To, co chiński (w tym także i bajski) lud wytacza na ulice z okazji Nowego Roku, to nie tylko rakiety, ale właściwie pełen arsenał. Jest i coś w rodzaju bazook, granatów, min przeciwpiechotnych, są i działka szybkostrzelne. Wszystko w nieletnich rękach. Dzieciaki latają po wąziutkich, oświetlonych czerwonymi latarniami uliczkach, pełnych drewnianych, całkowicie łatwopalnych domów z czasów, gdy w Europie noszono pudrowane peruki, i strzelają z tego do siebie. Gdy już dotrę do miejsca gdzie jest Internet, dowiem się, że podczas przerwy świątecznej w wyniku puszczania fajerwerków i zapalania zhuzi – wybuchowych bambusów – w Chinach zginęło jedenaście osób, 1808 zostało rannych, a wozy strażackie, wioząc dziesiątki tysięcy strażaków, mknęły do interwencji ponad 145 tysięcy razy.
To Chiny nieznane z codziennych gazet i wiadomości. Kraj wielu sprzeczności, w którym szczególnie szanuje się tradycję i prywatność, a jednocześnie konsumpcja i dbanie o odpowiedni image to życiowe cele wielu młodych Chińczyków. To miejsce, w którym stare przenika się z nowym a tradycyjne z nowoczesnym. Na cym polega „syndrom zależności od miasta”? jak system rejestracji ludności wpływa na życie Chińczyka? Czy narodziny syna są nadal cenione bardziej niż narodziny córki? I jak tak naprawdę wygląda miłość w chińskim wydaniu? To tylko niektóre pytania stawiane autorce, na które ta znajduje nie dość że ciekawą, to jeszcze podaną w wyczerpujący sposób informację. Tak jak ciekawe, a przy tym wyczerpujące są same Chiny.
Anna Solak
Gdy się ściemnia, rozpoczyna się szaleństwo fajerwerków. To, co chiński (w tym także i bajski) lud wytacza na ulice z okazji Nowego Roku, to nie tylko rakiety, ale właściwie pełen arsenał. Jest i coś w rodzaju bazook, granatów, min przeciwpiechotnych, są i działka szybkostrzelne. Wszystko w nieletnich rękach. Dzieciaki latają po wąziutkich, oświetlonych czerwonymi latarniami uliczkach, pełnych drewnianych, całkowicie łatwopalnych domów z czasów, gdy w Europie noszono pudrowane peruki, i strzelają z tego do siebie. Gdy już dotrę do miejsca gdzie jest Internet, dowiem się, że podczas przerwy świątecznej w wyniku puszczania fajerwerków i zapalania zhuzi – wybuchowych bambusów – w Chinach zginęło jedenaście osób, 1808 zostało rannych, a wozy strażackie, wioząc dziesiątki tysięcy strażaków, mknęły do interwencji ponad 145 tysięcy razy.
To Chiny nieznane z codziennych gazet i wiadomości. Kraj wielu sprzeczności, w którym szczególnie szanuje się tradycję i prywatność, a jednocześnie konsumpcja i dbanie o odpowiedni image to życiowe cele wielu młodych Chińczyków. To miejsce, w którym stare przenika się z nowym a tradycyjne z nowoczesnym. Na cym polega „syndrom zależności od miasta”? jak system rejestracji ludności wpływa na życie Chińczyka? Czy narodziny syna są nadal cenione bardziej niż narodziny córki? I jak tak naprawdę wygląda miłość w chińskim wydaniu? To tylko niektóre pytania stawiane autorce, na które ta znajduje nie dość że ciekawą, to jeszcze podaną w wyczerpujący sposób informację. Tak jak ciekawe, a przy tym wyczerpujące są same Chiny.
Anna Solak