W poszukiwaniu straconego czasu. W strone Swanna. Marcel Proust. Wydawnictwo MG 2013
Czy warto tracić czas na Prousta?
W poszukiwaniu straconego czasu to książka urastająca do wielkości mierzonej słowem arcydzieło. I jak wiele tych książek najczęściej przebywa pośród innych, obrastając kurzem. Porzucona gdzieś między Ulissesem a Faustem, znana wszystkim wyłącznie z tytułu. Treść raczej ukrywa się lub poznaje się ją z ogólnie dostępnych streszczeń.
Czy warto tracić czas na poszukiwania opisane przez Prousta?
Oczywiście nie jest to książka dla każdego, nie ubawią się, śledząc podróż w głąb pamięci głównego bohatera, a jednocześnie narratora, ci, którzy wolą literaturę ze wszech miar łatwą, lekką i przyjemną. Nic tutaj po fanach harlequinów takich jak Pięćdziesiąt twarzy Graya.
Marcel Proust znajdzie wiernych czytelników wśród poszukiwaczy wyjątkowych doświadczeń, tych, którzy lubią lekturę powolną, przepełnioną refleksjami. Wkraczamy – jak chciał autor W poszukiwaniu… – do katedry, aby przyglądać się przemyślanej, olbrzymiej konstrukcji, niekończącej się analizie własnego ja, jakiej dokonuje Marcel (bohater).
Przemierzając kolejne strony, rozszyfrowując kolejne sceny, zdejmując warstwa po warstwie, odkrywamy świat skomplikowany, chociaż przecież tak wyjątkowo poukładany.
W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta przypominane właśnie przez wydawnictwo MG nadal zachwyca oryginalnością. Dzieło, które warto mieć na półce. Dzieło, którego nie czyta się od deski do deski, ale wraca się do niego. Dzieło, które – niczym magdalenka w narratorze – potrafi rozbudzić w czytelniku bieg myśli – nie zawsze obliczalny. I to powoduje, że czasu wcale nie tracimy. A może tracimy tak, jak warto go tracić.
Michał Domagalski