Jak dotąd unikałam zabawy w „Teksańskiego” i pisania w swoich recenzjach o tym, z jakimi trudnościami, bądź też z jaką łatwością pisało mi się daną recenzję. Miałam mocne postanowienie, żeby nie odwoływać się do tego typu zabiegów. Niestety na drodze do utrzymania się w tym postanowieniu stanęły mi Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć i niniejszym zmuszona jestem oświadczyć, że jeszcze nigdy nie miałam aż takich trudności w zrecenzowaniu książki. Jeszcze nigdy nie poświęciłam tyle czasu na kilkanaście zdań na temat przeczytanej lektury i nigdy napisanie tych kilkunastu zdań nie było dla mnie taką mordęgą.
No bo niby jak napisać kilkanaście zdań na temat książki, po przeczytaniu której jedyne, co przychodzi mi do głowy to „Jestem absolutnie zachwycona”? Jak inaczej poza wykrzyczeniem „Przeczytajcie koniecznie!” zachęcić do sięgnięcia po nią?
Gdyby się jednak nad tym dłużej zastanowić, to oczywiście mogłabym zacząć wyliczać przedmioty mojego zachwytu i entuzjazmu. Zaczęłabym wtedy od niezwykle lekkiego sposobu pisania o tematach ciężkich, w drugiej kolejności wspominając niebywale gorzki, ale i przezabawny zarazem ogląd otaczającej nas rzeczywistości, na ostatku wymieniłabym w końcu przenikliwy i ironiczny sposób komentowania tej rzeczywistości.
Mogłabym też poświęcić trochę miejsca na scharakteryzowanie głównych postaci występujących w książce. Napisałabym wtedy przede wszystkim o Tomaszu, Ryśku i Młodym – grabarzach o różnym stażu zawodowym i różnym podejściu do życia, którzy przy okazji wykonywania codziennych obowiązków, oddają się dysputom o istocie wszechrzeczy. Nie zapomniałabym też o Śmierci umęczonej życiem (sic!), postaci tyleż zabawnej co karykaturalnej oraz obowiązkowo wspomniałabym też o Wincencie Murnałowskim – ponad trzystuletnim wampirze, który zszedł na ludzi. Pominęłabym za to kilka innych, niemniej wyrazistych postaci, które towarzyszą grabarzom w ich rozważaniach.
Mogłabym jeszcze wymienić zagadnienia, nad którymi pochylają się główni bohaterowie, mając nadzieję, że to wyliczanie zachęci czytelnika do sięgnięcia po książkę Tomasz Kowalskiego, ale wolę pozostać przy krótkim „Jestem absolutnie zachwycona” i „Przeczytajcie koniecznie”.
Zatem do dzieła!