Czy jest możliwe stworzenie powieści złożonej z samych początków? Albo takiej, „która trzymałaby się sama z siebie, dzięki wewnętrznej sile stylu, tak jak Ziemia trzyma się w powietrzu bez żadnej podpory.”[1]? Czy łatwo jest napisać powieść złożoną z samych czasowników? Taką bez żadnych wyjaśnień i opisów, chłodną i dokładną?
Te pytania stawia sobie narrator Powieści naturalnej, którym jest sam Georgi Gospodinow, ale nie bójcie się, to nie jest historia złożona z samych czasowników, której lektura wymagałaby nie lada wysiłku i byłaby zapewne męcząca. Jest za to zbiór różnych opowieści i przemyśleń autora, które przez swoją fragmentaryczność mogą się wydawać chaotyczne, ale tak naprawdę tworzą spójną całość, będącą powieścią początków. Początków, które następują zawsze po jakimś końcu. Głównym i pierwszym końcem jest rozpad małżeństwa Gospodinowa, który następuje, gdy żona pewnego dnia oznajmia mu, że jest w ciąży. Ale nie z nim.
Ale rozstanie się z żoną i pożegnanie się z na pozór ustabilizowanym życiem nie jest jedynym końcem. Końców jest u Gospodinowa więcej, tak jak każdy dzień dobiega końca, tak końca dobiega też każda historia, a te, które zaczynały się najciekawiej, najczęściej mają całkiem banalne zakończenie.
Powieść naturalna jest powieścią niewielką, ale niezwykle skondensowaną. Do niektórych fragmentów warto wrócić i przeczytać je jeszcze raz, w jeszcze większym skupieniu. A później odłożyć książkę i pomyśleć. Tak po prostu, usiąść i się zastanowić, jak po przeczytaniu, chociażby tego fragmentu:
„Nigdy już nie będziemy tak kochani jak w dzieciństwie. I dlatego dzieciństwo jest czasem okrutnym. Jego okrucieństwo zawiera się w tym, co nas czeka. Gdzie potem znika ta miłość?”[2]
Bo taka jest Powieść naturalna – bez końca i z wieloma początkami.
[1] Georgi Gospodinow „Powieść naturalna” str. 19
[2] Tamże, str. 143