Ta książka przeleżała na mojej półce jakiś czas. Gdy w końcu zaczęłam ją czytać, kilka razy odkładałam. Pomimo stosunkowo niewielkiej objętości, nie jest to tekst, który przyswaja się łatwo.
Odpływ to powieść napisana przez kobietę, o kobietach i (chyba) głównie dla kobiet. Ruth, Adriana i Adirane to odpowiednio babka, matka i córka. Pewnego dnia Adirane postanawia opuścić Madryt, zostawić w tyle swoje życie i wrócić w rodzinne strony, gdzie nadal mieszkają jej matka i babka. Kobieta planuje spisać wspomnienia swojej babci, Ruth. Jednocześnie odwiedziny w miejscu, w którym się wychowała, stają się okazją do rozliczenia się z przeszłością i do oceny jej obecnego życia. Każdy rozdział to historia opowiedziana z perspektywy jednej z kobiet.
Aroa Moreno Durán bawi się stylem – każdy z rozdziałów został napisany w inny sposób. Historia Ruth to narracja pierwszoosobowa, wspomnienia z czasów, gdy kobieta była małą dziewczynką a w Hiszpanii toczyła się wojna. Ruth opowiada, co się wówczas działo z nią i z jej rodziną, jak trafiła do Francji, jak potem wróciła w rodzinne strony i jak musiała poradzić sobie z traumą, stratą i bardzo trudną rzeczywistością. Historia Adriany to nieprzerwany strumień świadomości, poprzez który dowiadujemy się, jak trudna łączy ją relacja z córką, jak bardzo się od siebie oddaliły i co powrót Adirany znaczy dla jej matki. Natomiast opowieść dotycząca Adirane przekazana jest za pomocą trzecioosobowego, wszechwiedzącego narratora. I choć tę różnorodność należy docenić, to ciągłe przeskoki między stylami, szczególnie gdy trafiamy na wątki matki i córki, momentami męczą. Moreno Durán ma tendencję do wrzucania w tekst wielu urywanych zdań, które mają zapewne służyć za niedopowiedzenia, jednak po pewnym czasie po prostu irytują. Dla przykładu: To, co zawsze, jest gorsze niż nic, to, co tamtego dnia. I czym było to tamtego dnia. A to, co zawsze, czym jest. To, co zawsze, jest niczym.
Odpływ jest przede wszystkim historią o macierzyństwie. Hiszpańska autorka opisuje, co to znaczy być matką, bez filtra i w bardzo szerokim spectrum. Mamy tu bowiem zarówno miłość tak mocną i głęboką, że umożliwia największe poświęcenia. Ale są tu też wątki mówiące o tym, że kobieta, zostając matką, nie przestaje być osobną jednostką ze swoimi problemami i pragnieniami. Że macierzyństwo nie zaciera osobowości i że czasami trudno jest pogodzić odpowiedzialność za kogoś z odpowiedzialnością za siebie. I że nie ma jednej odpowiedzi, która pozwoliłaby w końcu wyjaśnić, co to znaczy być dobrą matką.
Powieść Moreno Durán, choć trudna w odbiorze, zarówno jeśli chodzi o warstwę tekstową, jak i historie w niej opisane, jest książką nad którą warto się pochylić. I choć nie jest wolna od wad, to wartościowy tekst, który zmusza do wykonania pewnej analizy. Natomiast, sama końcówka, choć wyjaśniająca wiele, jest bardzo mocna i przyznam, że Odpływ powinien być opatrzony pewnym ostrzeżeniem.