Drugi tom Kronik Mroku razem ze znanymi nam już z pierwszej części bohaterami przynosi powiększające się grono towarzyszy podróży oraz zmianę stylistyczną. Jest zdecydowanie bardziej mroczny i tajemniczy, a konstruowana przez głównego bohatera intryga polityczna zacznie
zataczać coraz szersze kręgi. Królestwo Obłędu zapowiada się ciekawie i interesująco.
Kaibain – miasto, w którym rozpoczyna się akcja, będące jednocześnie punktem przestępczej działalności Kruka, będącego alter ego głównego bohatera. Po rozmowie z Generałem Macrum’em i zakończonych działaniach w przestępczym półświatku, Rezkin razem z towarzyszami na pokładzie statku, wyruszają w dalszą podróż na Wielki Turniej do Skutton. Samo Skutton i organizowane tam zawody szermiercze są jedynym miejscem, gdzie będzie można odnaleźć adwesarza Farsona – osobę, która według wszelkich przypuszczeń posiada informację na temat przeszłości głównego bohatera. Potencjalnie prosta i spokojna podróż od początku jest jednak pełna niespodzianek. Przebudzenie się mocy uzdrowicielskiej u Reaylin, spotkanie adepta magii bojowej, który nie chce być magiem bojowym czy uratowanie adwersarza z parodii sądu to tylko część przygód, które spotka Rezkina i jego towarzyszy. Dodatkowym smaczkiem jest pojawienie się następnego alter-ego Rezkina. Do Kruka dołącza Mroczna Nowina – demoniczny, zamaskowany wojownik startujący w turnieju. Jak duże zamieszanie spowoduje jego pojawienie się na turnieju? Czy uda się odnaleźć Farsona, którego tropem przez całe królestwo podąża młody wojownik?
Drugi tom Kronik Mroku, naprawia błędy poprzednika. Jak wspomniałem we wstępie jest bardziej mrocznie i tajemniczo. Fabuła, podobnie jak w części pierwszej skupia się na wydarzeniach w drodze na turniej i na poszukiwaniu jedynej osoby, która może wiedzieć cokolwiek na temat
Rezkinowej przeszłości - Farsona, choć trzeba przyznać że w pewnym momencie zaczyna ona mocno skręcać w stronę detronizacji szalonego króla. Droga oczywiście jest długa i kręta, naszpikowana kolejnymi przygodami. W trakcie tej podróży główny bohater, kontynuuje próbę zrozumienia zasad współżycia społecznego, oraz ku swojemu zaskoczeniu zauważa rodzące się w nim emocje. Coraz głębiej poznajemy przedstawiony świat oraz zasady jego funkcjonowania, co nieco dowiadujemy się o samym Rezkinie. Doskonałość i nieomylność Reza, która w pierwszym tomie była nieco irytująca i sprawiała wrażenie jakby główny bohater grał na kodach, w drugim tomie jest dużym plusem i dzięki niej je st on w stanie zażegnać każdy konflikt czy rodzące się wątpliwości wśród współtowarzyszy, wynikające z ogromnych różnic osobowości oraz statusu społecznego. Dłuższe przebywanie razem tych barwnych postaci, w innych okolicznościach i bez zbawiennego wpływu Rezkina, skończyło by się śmiercią lub ciężkimi
obrażeniami ciała.
Królestwo Obłędu jest zdecydowanie lepsze od Powiernika Mieczy. Fakt - dalej boryka się z kilkoma przypadłościami jak np. zbyt rozciągnięta podróż do Skutton zajmująca ponad pół książki, czy postacie kobiece, których rola ogranicza się do wzdychania w kierunku Rezkina i urządzania
scen zazdrości. Pomimo wspomnianych minusów można z czystym sumieniem stwierdzić, że drugi tom „Kronik Mroku” czyta się przyjemnie i ze sporym zaangażowaniem.