To była prawdziwa uczta czytelnicza. Agnieszka Krawczyk nie zwalnia tempa i po świetnej pierwszej części – Ogród sekretów i zdrad proponuje nam drugi tom – Kolekcję straconych chwil. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że druga część jest jeszcze lepsza, a to niezwykle zadziwiające. Narracja pozostaje prowadzona równoległe w dwóch odległych od siebie czasach. Róża Jabłonowska po stracie babci nadal próbuje odkryć tajemnice swojej rodziny. Im głębiej w nią wchodzi, tym ciekawsza staje się opowieść. Z każdym kolejnym odkryciem, pojawia się niewiadoma i dlatego to jest tak bardzo fascynujące, wciąga jak kryminalna zagadka.
Równoległe, pisarka ukazuje nam lata dwudziestolecia międzywojennego. Ada Nirska wzięta śpiewaczka rewiowa, musi odnaleźć się po tragicznych wydarzeniach. Przeszłość kobiety nie daje o sobie zapomnieć i w najmniej spodziewanym momencie wpływa na jej losy. Rozwija się również jej kariera, a także uczucie, którego nie przyjmuje do wiadomości. Nie może bowiem zdradzić zmarłego narzeczonego – swojej największej miłości życia.
Muszę przyznać, że lata 30. XX wieku i cały okres międzywojenny oddziaływał zawsze na mnie w sposób pozytywny. Bohema świetnych artystów, teatr, rewia, wszelkiego rodzaju operetki to miejsca, w których widzę siebie. Z całą pewnością pasowałabym chyba najbardziej do tych artystycznych czasów, które nie przejmowały się przyszłością i gdzieś tam z tyłu głowy zakodowane miały, że już nic złego nie może się zdarzyć. I właśnie w tym czasie zostawia nas autorka, w przededniu wojny... Nie mogę się doczekać kontynuacji książki, już pierwsza część mnie bardzo wciągnęła, a ta jedynie dopełniła świetne pierwsze wrażenie. Zastanawiam się, jak potoczą się losy zarówno międzywojennych, jak i współczesnych bohaterów, ponieważ łączy ich wiele, chociaż na pierwszy rzut oka można tego nie dostrzec.
Kolekcja straconych chwil to zdecydowanie powieść o miłości, która pojawia się nagle i nie pyta o pozwolenie zainteresowanych osób. Ada – tak bardzo fascynująca postać, kobieta femme fatale, przyciąga mężczyzn jak magnes. Tytus, Karol i wreszcie Henryk, każdy widział w niej to coś, błysk w oku i uosobienie wdzięku, ale także fatalizmu i tajemniczości. Każda kobieta chyba marzy, żeby przeżyć takie romantyczne uniesienia jak Róża. Dodatkowo jej sukces sceniczny dodaje całej historii pikanterii. Na tle rozbawionej Warszawy, dramat wewnętrzny kobiety rozgrywający się w jej sercu, umyśle i duszy, pozostawia troskę o losy bohaterki i przyszłość, która mam nadzieję wkrótce poznamy.
Powieść Agnieszki Krawczyk należy do książek, które w moim sercu odcisnęły i wyryły miejsce szczególne. Z niecierpliwością będę czekała na kontynuację serii i obiecuję, że jeszcze kiedyś do niej powrócę. Dlaczego? Właśnie dla tego klimatycznego miejsca i czasu, w którym zawsze chciałam się znaleźć. Do miejsca, gdzie wielka kultura spotyka się masami, a patriotyzm i bycie fair z knowaniami politycznymi i szpiegostwem. Każdy miał i ma zawsze jakiś wybór, to od nas zależy jakiego dokonamy. Jednak zbieg okoliczności i znajdowanie się w złym miejscu o złej godzinie jest zapisane i na to wpływu nie mamy. Mam wrażenie, że to właśnie takie swego rodzaju fatum ciąży nad Adą. Jeśli jesteście fanami międzywojnia, miłości, zdrady, fałszerstwa i obłudy dla swoich korzyści to musicie koniecznie sięgnąć po ten tytuł. Nie oderwiecie się od niej do ostatniej strony.