Jacek Kaczmarski. W świecie tekstów. Krzysztof Gajda. Wydawnictwo Poznańskie 2013
Telewizor uderza we mnie jaskrawymi obrazami w szalonym tempie, radio wykrzykuje, pokrzykuje, odkrzykuje, gazeta niecierpliwie szeleści newsami. Jest głośno, tłoczno, szybko… szybciej… jeszcze szybciej…. Wiadomość goni wiadomość, wydarzenie sprzed paru chwil jest już przeszłością. Krótki, szybki, bezpośredni przekaz. Wielkie billboardy, krzykliwe nagłówki, informacje w „sms-owym” skrócie. To świat, w którym żyjemy. To nasz świat. Czy jest w nim jeszcze miejsce na magię słowa? Czy są w nim ludzie, którym chce się odczytywać ironię? Czy znajdziemy czas na poetyckie wzruszenie i obywatelskie albo ludzkie zaangażowanie? Krzysztof Gajda swoją książka poświęconą twórczości Jacka Kaczmarskiego zatrzymuje mnie na dłuższą chwilę w tym moim szalonym pościgu za życiem. Przypomniał mi o czymś, co przecież jeszcze nie tak dawno było szalenie ważne – o tym, że świat można zatrzymać w słowach, że on może w tych słowach nabrać nowego życia. To było piękne spotkanie z twórczością Artysty – dla niewielu twórców rezerwuję to określenie pisane z wielkiej litery. Jacek Kaczmarski był dla mnie zawsze fenomenem. Z jednej strony jako młody człowiek zapracował na miano „barda opozycji”, a z drugiej strony pozostał człowiekiem z krwi i kości. Książka Gajdy pozwala mi udać się w niezwykłą wędrówkę śladami twórczości Kaczmarskiego. Odkrywa kilka małych tajemnic, a przede wszystkim porządkuje to, co dla wielu z nas funkcjonuje jako „mit Kaczmarskiego”. Z tej książki spogląda na nas twórca bardzo konkretny i konsekwentny, którego żywe nurty historii (którą jak niewielu czuł, znał i rozumiał) nosiły i nie oszczędzały. Potrafił dać wyraz swoim poglądom, zainteresowaniom, artystycznym inspiracjom. Współistniał ze światem i tworzył świat. Rygorystycznie przestrzegał zasady, by śpiewać wyłącznie własne teksty. A to daje nam dziś niezwykle prawdziwy portret artysty. Nawet tłumaczenia tekstów Wysockiego można uznać za bardzo indywidualną twórczość, bo były to niezwykle oryginalne parafrazy.
Krzysztof Gajda pozwala czytelnikowi prześledzić dorobek artystyczny Kaczmarskiego. Zatrzymuje się, komentuje, zestawia. Prowadzi żywy dialog nie tylko z twórczością „pieśniarza”, ale także z tym, co jego teksty wniosły do kultury. Niezwykle krytycznie podchodzi do prób wykorzystania klasyków przez twórców współczesnych. I nie chodzi tu o ideową sakralizację „kanonu”. To raczej zdrowy krytycyzm. Pyta przede wszystkim: po co? Zestawia w tym miejscu Kaczmarskiego i Maleńczuka (obu traktując z szacunkiem), którzy sięgają po Norwida. No i dostaje się Maleńczukowi, bo trudno znaleźć odpowiedzi na to podstawowe pytanie: po co?
Gajda zatrzymuje się na chwilę w kręgu tekstów Kaczmarskiego, które poruszają tematy egzystencjalne. Pozwala czytelnikowi uważniej spojrzeć na te utwory, które stawiają pytania o sens wiary, o istotę religijności, o potrzebę kultu.
zasady dobrego wydarzenia kulturalno – rozrywkowego. Nie był medialny, nie miał dobrego PR, występował z bardzo skromnym akompaniamentem gitary (w porywach pojawiał się fortepian Łapinskiego, albo druga gitara Gintrowskiego). A jednak Kaczmarski staje się laureatem wielu festiwali i przeglądów, jego koncerty, szczególnie na początku lat dziewięćdziesiątych, cieszą się olbrzymią popularnością.Gajda stawia pytanie, na czym polega fenomen Kaczmarskiego? Z dzisiejszego punktu widzenia występy Kaczmarskiego łamały wszystkie Gajda przygląda się stronie językowej twórczości Kaczmarskiego. I wprowadza nas w świat trudnych i ambitnych zabaw z językiem. Utwory Kaczmarskiego na pewno nie zmieszczą się na jednej półce z tzw. twórczością popularną. Jak mówi Gajda, nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć przynależności gatunkowej dzieł Kaczmarskiego. I nie wydaje się, by kiedykolwiek było to dla Kaczmarskiego istotne, choć znajdziemy przecież szereg utworów opatrzonych słowem „ballada”. Autor książki udowadnia, że nie jest to rozpoznanie jednoznaczne i ścisłe. Gajda zwraca uwagę czytelnika także na organizację brzmieniową tekstów Kaczmarskiego. I tu zauważyć należy, iż pod względem organizacji brzmieniowej piosenki artysty cechuje wyjątkowa staranność. Kaczmarski bawi się brzmieniem głosek, pozwala swym słowom dźwięczeć i grać nie tylko w duszy, ale także w uchu odbiorcy.
W książce znajdziemy także zapis dwóch wielkich wywiadów z Kaczmarskim. To zapis spotkania artysty ze studentami UAM w Poznaniu poprowadzony przez autora opracowania oraz jego rozmowa z Kaczmarskim z lipca 2001 roku. Dzięki temu książkę zamyka jak gdyby głos Kaczmarskiego. Wydaje się, że Gajda najpierw przygotowuje swojego czytelnika merytorycznie. Pozwala mu uporządkować swoją wiedzę o twórczości artysty, pomaga dokonać wnikliwej analizy jego dzieł, segreguje i precyzuje tematykę, by na końcu oddać głos samemu Mistrzowi. I to jest wspaniały finał, który pokazuje, że za geniuszem twórczym (albo może równorzędnie – obok) stoi prawdziwy człowiek. Wielki człowiek.
Katarzyna Grzegorczyk