Opowiadania Małgorzaty Rejmer rozgrywają się w Albanii, Kosowie, Polsce, ale tak naprawdę to mogłyby się dziać wszędzie. Wszystkie niosą ze sobą ciężar emocjonalny, który każdego uderzy od innej strony. A będzie to mocny cios. Taki, który pozostawi ślad.
Mamy tu dziewczynę, której życie niebezpiecznie zakotwiczyło się w przepełnionym hejtem i brutalnością internecie, parę, która jedzie na Słowację, żeby usunąć ciążę, chłopaka, uciekającego przed wojną, przemocowego ojca, który psa kocha bardziej od swoich dzieci, czy też kobietę z ostatniego opowiadania, która z Niemiec przeprowadziła się do rodzinnej Albanii i nagle znalazła się w związku z mężczyzną, który trzyma nad nią władzę.
Do wszystkich historii ze zbioru Ciężar skóry wkrada się przemoc. Wszystkie łączy mrok i panująca duszność, nie tylko w samych opowieściach, ale też języku. Już w pierwszym opowiadaniu, w pierwszych zdaniach, odczuwamy niepokój: „Morze jęczało jak poranione zwierzątko. Czy morze jest głodne? Spragnione? Czy się boi?”[1]. I ten niepokój nie opuści nas aż do końca. W międzyczasie przeobrazi się w niewyobrażalny smutek, który wbijając się głęboko pod skórę, uruchomi traumy – te z dzieciństwa, z okresu dojrzewania, jak i życia dorosłego.
Na opowiadania Małgorzaty Rejmer trzeba się dobrze przygotować, ponieważ mają taki ciężar, że te nadmierne kilogramy odczuwa się jeszcze przez długi czas.
[1] Małgorzata Rejmer „Ciężar skóry” str. 5