Tajemnice III Rzeszy. Hitlerjugend na Śląsku

Tajemnice III Rzeszy. Hitlerjugend na Śląsku - Szymon Wrzesiński

Przedmowa

Poniższa książka jest w pewien sposób opracowaniem pionierskim, albowiem do tej pory nie powstała żadna publikacja poświęcona dziejom organizacji Hitlerjugend na Śląsku. Przeszukując publikacje w Internecie i wielu bibliotekach, nie znalazłem nawet jednego skromnego artykułu poświęconego temu zagadnieniu. Zgromadzone z trudem przez wiele miesięcy materiały długo stanowiły wyrwane z kontekstu strzępy informacji, niejednokrotnie w formie nie nadającej się do wykorzystania. Dopiero z czasem udało się dotrzeć do pojedynczych artykułów prasowych, listów i wspomnień, w zdecydowanej większości zachowanych w języku niemieckim. Zdarzało się, iż poszukując danych o wybranych ośrodkach i działalności Hitlerjugend, odnajdywałem jedynie oryginalne zdjęcia z obozów, pocztówki z wybranych ośrodków bądź rozmaite artefakty znalezione w ostatnich dekadach. Mimo iż osobiście nigdy nie poszukiwałem guzików, klamer, zapinek i innych przedmiotów należących do Hitlerjugend, kilkakrotnie sięgałem po aparat, uwieczniając zbiory kilku regionalistów.
Wydawać by się mogło, iż dane uwiecznione na papierze ułatwiały pisanie tej książki. Nie zawsze. Weźmy dla przykładu opis na odwrocie mapy samochodowej Śląska wydanej przez firmę Schell w 1939 roku, wedle której Hitlerjugend posiadała we wsi Lubiechów (Liebichau) znaczący budynek: Kto chce wesprzeć śląską potrzebę, popiera na przykład akcję niezwykle świadomej swej ojczyzny [organizacji] Hitlerjugend, która wszędzie buduje domy H-J. Wzorcowy jest dom Hitlerjugend z Lubiechowa [położony] koło kąpieliska, [a] zaprojektowany przez architekta Heubnera . Sęk w tym, że ta przedwojenna wieś, obecnie będąca jedną z dzielnic Wałbrzycha, znana jest w innych opracowaniach głównie z... palmiarni założonej na początku XX wieku przez właścicieli pobliskiego zamku Książ. Niestety, do tej pory nic więcej nie udało mi się ustalić na temat losów tego budynku, jego mieszkańców i zarządców.
Sporym zaskoczeniem okazał się brak chęci współpracy wyrażony przez wiele lokalnych stowarzyszeń. Mogę tylko przypuszczać, że powodem była niewiedza bądź uprzedzenia wyrosłe na fundamentach minionego ustroju. Historia drugiej wojny światowej jest bowiem pełna tragicznych wydarzeń, zwłaszcza dla narodu polskiego. Nie oznacza to jednak, iż powinniśmy pomijać fakty, o których dotąd nie pisano lub wspominano o nich lakonicznie i wybiórczo. Tym bardziej że wiele z opisanych tu wydarzeń miało istotny wpływ na ukształtowanie się współczesnej Europy, a zwłaszcza granic i ustroju Polski.
Liczę na wyrozumiałość czytelników, iż uznają za słuszne umieszczenie w książce rozmaitych kontekstów historycznych związanych pośrednio lub bezpośrednio z wydarzeniami na Śląsku. Dotyczy to również historii poszczególnych miejsc, które bez dłuższego wprowadzenia zatraciłyby swój dziejowy sens, a ich ewolucja oraz fakt, że śląskim władzom Hitlerjugend zależało na ich pozyskaniu, nie zostałyby w sposób należyty zrozumiane.
Czytelnik sięgający po tę książkę musi wiedzieć, że jej celem jest tylko i wyłącznie edukacja historyczna. Publikacja ta w żadnym wypadku nie ma na celu propagowania ideologii faszystowskiej i w żaden sposób nie jest związana z przekonaniami autora. Treści oraz zdjęcia opisujące bądź ukazujące symbole ustroju totalitarnego (nazistowskiego), prezentowane w niniejszej książce, mają jedynie wartość historyczną, dokumentacyjną i poznawczą.
Na koniec pragnę podziękować kilku osobom, bez których ta książka miałaby znacznie skromniejszą formę. Pani Małgorzata Stankiewicz pomogła mi wielokrotnie w tłumaczeniach oraz zdobyła wiele cennych informacji o wybranych miejscowościach i przedstawicielach arystokracji śląskiej. Panom Robertowi Primke i Maciejowi Szczerepie dziękuję za pomoc w poszukiwaniu rozmaitych materiałów związanych z Hitlerjugend na Śląsku. Z kolei Panu Arkadiuszowi Wilczyńskiemu dziękuję za informacje związane z młodymi obrońcami Lubania w 1945 roku. Ponadto chcę wyrazić ogromną wdzięczność Panu Przemysławowi Popławskiemu, który bezinteresownie poświęcał swój czas na zwiedzanie w moim towarzystwie wielu obiektów rezydencjonalnych i militarnych w Sudetach oraz pomógł mi zgromadzić niemało interesujących danych na temat Hitlerjugend i regionalnych epizodów związanych z okresem drugiej wojny światowej. Przemku, z niecierpliwością czekam na twoją pierwszą książkę!


Szymon Wrzesiński

Młodzi socjalnarodowcy
W przedmowie do podręcznika dla Hitlerjugend z 1933 roku stwierdzono, że zadaniem młodzieżowego ruchu sportów obronnych jest działanie tam, gdzie szkoła ani dom rodzinny nie znajdują czasu oraz zrozumienia (...). Młodzieżowy ruch sportów obronnych, który w Hitler-Jugend znalazł swego najsilniejszego przedstawiciela, pragnie stać się zaczynem odnowy . W rzeczywistości pod płaszczykiem propagowania sportów obronnych kryła się ideologiczna edukacja młodzieży niemieckiej, przepojona rasizmem oraz militaryzmem. „Pranie mózgu” młodego i nieświadomego pokolenia rozpoczynano już w szkołach powszechnych, a kontynuowano, ze zdwojoną siłą, na zajęciach pozalekcyjnych organizowanych przez Hitlerjugend.
W trakcie trwania „roku szkolenia” (1934) szef Hitlerjugend sformułował zasady, według których członkowie tej organizacji musieli być w pełni posłuszni ideologii nazistowskiej: Kto wstępuje do Hitlerjugend, nie jest jednym z milionów, lecz żołnierzem idei – stwierdził Baldur von Schirach. – Wkład poszczególnych członków wyznacza stopień, w jakim każdy z nich przesiąknięty jest ową ideą. Najlepsi w Hitlerjugend, bez względu na rangę czy funkcję, to ci, którzy w pełni przejęli narodowosocjalistyczny światopogląd . Nowe nacjonalistyczne wytyczne, związane z kierunkiem kształcenia i wychowania dzieci i młodzieży, zostały przedstawione w ustawie o Hitlerjugend, przyjętej 1 grudnia 1936 roku: Przyszłość narodu niemieckiego zależy od jego młodzieży. A zatem cała niemiecka młodzież musi być przygotowana do przyszłych zadań. Rząd Rzeszy postanowił więc wprowadzić następujący przepis: (...). Cała młodzież niemiecka w granicach Rzeszy zostaje zorganizowana w ramach Hitlerjugend. Cała niemiecka młodzież ma być, poza rodzinnym domem i szkołą, wychowywana fizycznie, umysłowo i moralnie w duchu narodowego socjalizmu w służbie narodowej wspólnoty przez Hitlerjugend. Zadanie wychowywania całej młodzieży niemieckiej w Hitlerjugend przekazano Reichsjugendführerowi NSDAP. Jest on równocześnie Jugendführerem Rzeszy Niemieckiej. Stanowisko to podlega bezpośrednio Führerowi i Kancelarii Rzeszy .
Oderwanie od środowiska rodzinnego miało na celu permanentne propagowanie hitleryzmu, zarówno przez odpowiednio wybranych nauczycieli, jak i przywódców paramilitarnej organizacji. W jeszcze większym stopniu dziatwę niemiecką poddawano indoktrynacji podczas wielodniowych bądź kilkutygodniowych obozów. Przekonani o swojej wyższości wracali do domów, w których często nie znajdowali zrozumienia i akceptacji ze strony zatroskanych rodziców: Mieszkałem z rodzicami w Mieroszowie [koło Wałbrzycha], ojciec był górnikiem, matka tkaczką – wspominał po wojnie Herbert Böhm. – Tato był stronnikiem socjaldemokratów, a matka apolityczna. Ojciec słuchał w czasie wojny [audycji] wrogów [politycznych], na czym go raz przyłapałem, a to groziło za Hitlera obozem (...). Protest mojego ojca polegał na tym, że nie kupił mi munduru [do] Hitlerjugend. Byłem w związku z tym nagabywany przez dowódcę Hitlerjugend i musiałem mówić, że nie mieliśmy pieniędzy (...). [W efekcie] podczas marszów, maszerowaliśmy [karnie] za „cywilami”. Bardzo często szedłem z podobnymi do mnie bez butów, czyli boso . Sytuacja taka nie dotyczyła wszystkich rodzin. Familie, których członkowie byli oddanymi wyznawcami NSDAP oraz stanowili kadrę oficerską w armii niemieckiej, całkowicie popierały zaangażowanie swych dzieci w strukturach Hitlerjugend.
Ideologiczne podstawy narodowosocjalistycznego światopoglądu, w którego duchu należało wychowywać młodzież, wpłynęły na strukturę organizacyjną Hitlerjugend. Pierwszy szczebel Hitlerjugend, zwany Deutsches Jungvolk (DJ), oficjalnie przewidziano dla chłopców od 10 do 14 roku życia, choć starano się pozyskiwać jeszcze młodszych. W ogromnym stopniu zależało to od kreatywności i zaangażowania miejscowych struktur Hitlerjugend, które w różny sposób włączały się w pozyskanie najmłodszego narybku: Moim miastem rodzinnym był Lubań (...). [W 1933 roku], gdy miałem 8 lat, poszedłem do młodzieżówki, gdzie ćwiczyliśmy marsz i posługiwanie się bronią – wraca do lat dzieciństwa Wilhelm Hübner. – Śpiewaliśmy tam także wiele pieśni i czytaliśmy opowieści o bohaterach . Militarny charakter Deutsches Jungvolk zapamiętał również Heinz Schön z Jawora: 3 czerwca skończyłem dziesięć lat, a kilka tygodni wcześniej wstąpiłem do (...) sekcji Hitlerjugend dla najmłodszych (...). Już w Jungvolk uczono nas strzelania z wiatrówki .
Do Deutsches Jungvolk starano się przyjmować dziesięcioletnią dziatwę w podobnym terminie, a wszystko po to, by 20 kwietnia móc świętować razem z Führerem dzień jego urodzin. Wyjątkowym dla tej podorganizacji miał być rok 1936, ogłoszony przez Baldura von Schiracha, jako „Rok Jungvolku” (Des Jahre das Jungvolk). Miał to być swoistego rodzaju prezent ofiarowany Adolfowi Hitlerowi. W tym celu podjęto wcześniej szereg czynności, które miały zachęcić dzieci do wstępowania w szeregi Jungvolk . Organizowano specjalne zebrania dla rodziców, nauczyciele w szkołach opowiadali uczniom o zaletach bycia członkiem narodowej organizacji, w miastach Hitlerjugend przygotowywała odpowiednio zaplanowane marsze i defilady.
Jednym z tysięcy nowych członków został tego dnia Heinz Schön: Mając dziesięć lat, 20 kwietnia 1936 zostałem [uroczyście] przyjęty do dziecięcej organizacji hitlerowskiej Deutsches Jungvolk (...). Do organizacji wcielano [wtedy] rocznik 1926. W przeddzień urodzin Führera, w dniu 19 kwietnia 1936 roku, uczestniczyłem w zaprzysiężeniu w mojej rodzinnej miejscowości Jawor na Dolnym Śląsku:

Obiecuję wypełniać wszelkie obowiązki w Hitlerjugend
w miłości i wierności do Hitlera i jego sztandaru
tak mi dopomóż Bóg! .

Heinz Schön i wielu mu podobnych w tym „wielkim dniu” – 20 kwietnia 1936 roku – wzięli udział w kolejnej ważnej ceremonii. Podczas apelu wszyscy członkowie Jungvolku złożyli uroczystą przysięgę 47-letniemu wodzowi, Adolfowi Hitlerowi. W niektórych miastach na Śląsku chłopcy występowali pojedynczo, by złożyć przysięgę, w innych ślubowanie miało charakter grupowy. Następnie wszyscy odśpiewali Fahnenlied (Pieśń sztandaru) – hymn hitlerowskiej młodzieżówki: W czasie odmarszu z placu, na którym odbywała się uroczystość zaprzysiężenia, śpiewaliśmy pieśń, napisaną przez przywódcę ruchu młodzieżowego – Baldura von Schiracha:

Nasz sztandar łopocze przed nami.
Naprzód, naprzód! Dźwięcznie grają fanfary.
Naprzód, naprzód! Młodzież nie zna niebezpieczeństwa,
Ojczyzno – ty zawsze będziesz w blasku chwały,
Choćby przyszło nam za ciebie zginąć...
Naprzód, naprzód! Młodzież nie zna niebezpieczeństwa,
Da sobie radę, choćby do celu daleko.
Nasz sztandar łopocze przed nami.
Ramię w ramię idziemy ku przyszłości.
W marszu dla Hitlera nie odstrasza nas nędza i noc.
Ze sztandarem młodzieży dla wolności i chleba.
Nasz sztandar łopocze przed nami.
Nasz sztandar oznacza nową erę.
Nasz sztandar prowadzi ku wieczności.
Tak, nasz sztandar jest dla nas więcej niż śmierć! 

Dopiero po latach Heinz Schön potrafił ocenić słowa śpiewane wielekroć w Jaworze: Gdy jako dziesięcioletnie dzieci śpiewaliśmy tę pieśń i zachwycaliśmy się nowymi czasami, nie przypuszczaliśmy, jaki będzie nasz koniec i że marsz pod sztandarem Führera wielu poprowadzi do śmierci .
Po skończeniu 10 lat niemieccy chłopcy rozpoczynali specjalny program wychowania, opierający się na haśle: „Zęby zacisnąć! Wytrwać” (Zähne zusammen! Aushalten). Zgodnie z wytyczonymi celami poddawano ich morderczym próbom – ciężkim ćwiczeniom fizycznym i umysłowym. Największym problem dla tzw. Pimpfen było to, iż w przypadku zadań terenowych należało tak długo trenować, aż wypełniło się zalecone odgórnie normy jakościowe w zakresie: strzelania do celu, rzucania małą piłką, a następnie granatem, biegania na 60 metrów, skoku w dal, czy wielokilometrowego marszu przełajowego, który z przerwami na sen mógł trwać nawet trzy dni .
Młodym narybkiem najczęściej zajmowali się starsi członkowie Hitlerjugend. Ich głównym zadaniem było zaszczepienie w umysłach najmłodszych członków ideologii nazistowskiej, podpartej kultem wodza i partii. Spore znaczenie miało również przeprowadzanie rozmaitych prób, które pozwalały zademonstrować umiejętności poszczególnych członków Jungvolku. Prowadzono liczne obserwacje, co pewien czas zadawano małym kandydatom pytania związane z „narodowym socjalizmem” oraz inne, dotyczące problemów rasowych, politycznych, a nawet historii NSDAP .