Katarzyna Kołczewska ma szansę stać się wiodącą autorką opowieści obyczajowo-dramatycznych, polską Jodi Picoult czy Diane Chamberlain. Wbrew sobie, to kolejna po Kto, jak nie ja? oraz Idealnym życiu wciągająca historia skomplikowanych ludzkich losów.
Wyjściem do fabuły stają się problemy z pozoru idealnego i szczęśliwego małżeństwa Eweliny i Adama. Problemy niezależne od nich, które spadły nieoczekiwanie i w najgorszym dla nich momencie. Powodują one rozpad ich związku, obojgu dając szansę na spojrzenie na życie z innej perspektywy. Przyglądamy się ich losom, zakrętom życiowym, z jakimi muszą się zmagać. W pewnym momencie narracja rozciąga się także na losy osób z najbliższego otoczenia Eweliny i Adama, które, jak się okazuje, wzajemnie się przeplatają.
Autorka sprawnie i ciekawie kreuje historie, które, bliskie prawdziwemu życiu, pozostawiają czytelnika z licznymi refleksjami. Kołczewska bowiem dobitnie próbuje pokazać jak względnie mogą być postrzegane pojęcia takie jak "szczęście", "miłość" i "rodzina".
Wbrew sobie to książka prosta, nieraz banalna i przypominająca melodramat, innym razem umiejętnie nakreślona fabuła dotykająca różnorodnych problemów oraz sposobów przezwyciężania ich na różne sposoby. To również, i chyba przede wszystkim, przekrój dobrze nakreślonych osobowości. Bohaterów jest tu sporo, a jednak każdy z nich otrzymuje należytą uwagę, zbliża czytelnika do siebie. I tutaj widzę największą wartość tej książki.