Heniek Wcisło powraca. Nie straszna była mu lawina i żmudna ucieczka przez Tatry, nie był mu też straszny policyjny pościg. Jakimś cudem uniknął śmierci, cudem uniknął też aresztowania. Zebrał dobytek i ruszył za wielką wodę, gdzie rozpoczął nowe, wspaniałe życie pod wdzięcznym pseudonimem Henry Hass. A jako że Ameryka przełomu lat 20. i 30. była miejscem dość niespokojnym, nic dziwnego, że i losy Heńka do spokojnych nie należały. Dziwnym trafem bohater Kalinowskiego znalazł się w centrum gangsterskiego półświatka, nawiązał bliską znajomość z królem wszystkich gangsterów i przeżywał przygody rodem z Nietykalnych czy Boardwalk Empire.
Podobnie jak w poprzednich częściach cyklu, także i w tym tomie bohaterem drugiego planu jest miejsce. Tym razem, siłą rzeczy, nie jest to jednak międzywojenna Warszawa, ale Chicago i inne wielkie amerykańskie miasta okresu prohibicji, których klimat Autor dość sprawnie przemycił.. I tak jak ten klimat oraz dość wartka akcja stanowią niewątpliwe atuty powieści, tak absolutnie najsłabszym jej elementem jest próba ukazania życia intymnego Heńka. Wszystkie Heńkowe towarzyszki są infantylne i karykaturalne, a swoim rozhisteryzowaniem, budzą co najwyżej politowanie. Dialogi damsko-męskie momentami wołają o pomstę do nieba, a opuszczenie nieszczęsnych „intymnych” fragmentów działa jedynie na korzyść całej powieści. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że główny bohater kiedyś dojrzeje. A może Autor łaskawszym okiem spojrzy w końcu na postacie płci pięknej? Jednemu i drugiemu życzę tego z całego serca.
Dla entuzjastów wcześniejszych części cyklu.