Seks na sześciu nogach. Marlene Zuk. Proszyński i S-ka 2012
To zdumiewające, jak bardzo interesujące może być coś, czego zwykle nie dostrzegamy. Coś, co w dodatku występuje na tak szeroką skalę, z której my – dwunożni ignoranci roszczący sobie prawo dominacji w ekosystemie – przeciętnie nawet nie zdajemy sobie sprawy. O czym mowa? O owadach. O przedstawicielach grupy, która w samej Polsce liczy sobie ponad 30 tys. gatunków, choć to i tak ostrożne szacunki i nikt nie zna ich dokładnej liczby. Daje jej to niepodważalne prawo bycia najliczniejszą i najbardziej zróżnicowaną grupą zwierząt jaką kiedykolwiek stworzyła Matka Natura. Czy wiedzieliście, że 80% wszystkich gatunków zwierząt to owady? Że jest ich około dziesięciu trylionów (tj. liczbowo: 10 000 000 000 000). I że według różnych źródeł od 5 aż do 30 mln. nadal nie zostało opisanych naukowo?
Marlene Zuk, profesor biologii na Uniwersytecie Kalifornijskim i popularyzatorka nauki (publikuje artykuły m.in. w „Los Angeles Times” i „New York Times”) tym razem zajęła się opisaniem seksualnych (choć nie tylko) zachowań owadów. Większość z nas wie, jak okrutne są samice modliszek – kanibalki, pożerające partnerów podczas kopulacji. Już mało kto jednak, zdaje sobie sprawę na jak ogromne poświęcenie skazane są przez ewolucję samce pszczół miodnych, których genitalia eksplodują tuż po miłosnym akcie. Albo jak sprytnie natura wyposażyła samce pewnego gatunku motyli, które zanim przystąpią do stosunku, najpierw wygrzebują z dróg rodnych samicy nasienie poprzednika, by maksymalnie zwiększyć własne szanse na reprodukcję. Osy szmaragdowe z kolei, mają zdolność wytwarzania jadu, który po wstrzyknięciu przeciwnikowi czyni z niego żywego zombie – podatnego na wszelkie ruchy i rozkazy dominującego osobnika. Wszystko to napisane z niezwykłą swadą i zapałem czyta się naprawdę dobrze.
„Inne owady, takie jak wojsiłki czy różne gatunki należące do rodziny bugarowatych, udają się po prezent na polowanie. Obdarowana samica przystępuje do jedzenia, a tymczasem samiec zajmuje się jej drugą stroną. Pozyskiwanie funduszy bywa jednak ryzykowne, gdyż polega na wykradaniu ofiar z pajęczych sieci, dlatego niektóre gatunki wojsiłków radzą sobie z problemem w ten sposób, że ofiarowują samicy zawiniątka zawierające ślinę. I tak samo jak u pasikoników, im większy prezent, tym dłużej samica pozostaje złączona z samcem. Czasem jednak samiec po prostu chwyta samicę i usiłuje z nią kopulować, nie zawracając sobie głowy żadnymi tak zwanymi prezentami ślubnymi. Samice zwykle nie są zachwycone przemocą i kopulacja z partnerem, który się zjawia bez upominku, nie trwa długo. Możliwe także, że kontrolują efektywność przekazywania im spermy. Z niedawno przeprowadzonych badań na jednym z gatunków bugarowatych żyjącym na Kaukazie wynika, że samce, które wręczyły prezent, kopulowały z samicami przeciętnie dwukrotnie dłużej niż zwolennicy gwałtów i przekazywały im niemal jedenastokrotnie więcej spermy”.
Jedynym zarzutem z mojej strony są niekiedy przesadnie rozbudowane i przez to nudnawe dywagacje, w częściach poświęconych dogłębnemu wyjaśnianiu tematu przez pryzmat genetyki. Tak czy owak – konieczne, szkoda tylko że nieco przeskalowane. Zwłaszcza, jak na książkę popularnonaukową, którą „Seks na sześciu nogach” niewątpliwie jest.
Niemniej jednak znakomita lektura zarówno dla tych, którzy kiedykolwiek mieli coś wspólnego z biologią i żywo interesują się jej tajemnicami, jak i dla tych, którzy lubią od czasu do czasu zaskoczyć znajomych oryginalną ciekawostką, aspirując tym samym do miana domorosłych Einsteinów.
Polecam!
Anna Solak