Kolejny tom dzieł Ursuli Le Guin trafił w końcu do księgarń. Książka jest wielkości sporawej cegły, która razem ze swoimi dwoma poprzedniczkami może stanowić fundament większej konstrukcji. Zwłaszcza, że podobnie jak wcześniejsze tomy-cegły tego również nie można nazwać pustakiem. Wypełnienie tomiszcza stanowią luźne historie z czterech zbiorów opowiadań oraz jedna powieść nawiązująca do wszechświata Ekumeny – czytelnicy Sześciu światów Hain będą rozumieli, o czym mowa.
Lektura Rybaka znad Morza Wewnętrznego to wspaniała okazja do poznania zakamarków wyobraźni autorki, gdyż w książce zaprezentowane zostały rozmaite pomysły, które dają możliwość ujrzenia ich twórczyni w różnych kontekstach. Le Guin gustuje w opowiadaniach, w których prócz samej akcji można znaleźć wyraźny rys psychologiczny. Możliwe, że właśnie takie podejście zapewniło jej popularność i stałe miejsce w kanonie autorów literatury fantastycznej. Sama Le Guin przyznała, że jej zainteresowania obracają się wokół wnętrza człowieka, a literatura przygodowa nigdy jej nie fascynowała, gdyż – paradoksalnie – „im więcej akcji, tym mniej się dzieje”.
Wśród tekstów zawartych w recenzowanym tomie znajduje się m. in. opowiadanie, które Le Guin określiła jako „gniewny list do redaktora” i „wybuch złego humoru”, pierwsze opowiadanie, za które autorka otrzymała zapłatę oraz tekst opublikowany po raz pierwszy w „Playboyu”, gdzie ukryto płeć pisarki, drukując przed nazwiskiem jedynie inicjał imienia. Czytelnik będzie mógł również przeczytać opowiadanie, które powstało podczas warsztatów pisarskich – kolejna okazja, by zobaczyć inne oblicze Ursuli Le Guin.
Zamieszczone w książce opowieści nie są po prostu napisanymi przez autorkę historiami. Za prawie każdą z nich bowiem kryje się inna historia, która zainspirowała Le Guin do napisania konkretnego tekstu. Zostaje ona skrótowo naszkicowana w komentarzach autorki przed niektórymi opowiadaniami, co zwiększa wartość całej publikacji, oddając ponownie głos. Le Guin korzysta z tej okazji, dopowiadając co nieco, tłumacząc i wyjaśniając kulisy napisania co poniektórych utworów.
Znający Le Guin wiedzą, że wpadła ona na pomysł opisania technologii pozwalającej przekazywać informację w sposób natychmiastowy – jako coś niematerialnego pokonuje ona przestrzeń szybciej od światła. Tak powstał znany miłośnikom science fiction „ansibl”. W antologii Rybak znad Morza Wewnętrznego poznajemy drugą, mniej znaną technologię wymyśloną przez autorkę – „czerten” – która również pozwala złamać barierę prędkości światła i zagrać na nosie dziadkowi Einsteinowi.
Jak widać, Ursula Le Guin zaspokoi zarówno tych, którzy spodziewają się kosmicznych technologii, jak i tych, którzy oczekują od fantastyki czegoś więcej niż statków kosmicznych, krwiożerczych potworów polujących na ludzi na odległych planetach, bezlitosnych kosmitów atakujących Ziemię, czy garści rycerzy z laserowymi mieczami walczącej o zachowanie równowagi w Galaktyce. Głęboki rys psychologiczny, zacięcie socjologiczne w odniesieniu do kosmicznych cywilizacji, interesujące metafory – to czyni literaturę autorstwa Ursuli Le Guin czymś wyjątkowym.
Wykorzystuje ona swobodę, jaką daje fantastyka, wolność od konwencjonalnych oczekiwań czytelników, i na jej podstawie buduje opowieści, które – mimo że traktują o obcych cywilizacjach w innym czasie i rzeczywistości – dotyczą naszego, ludzkiego istnienia, mówią coś o nas samych, naszych decyzjach i wyborach. Ursula Le Guin mistrzowsko wykorzystuje swe literackie talenty, tworząc obrazy i metafory, które opowiadają o ludziach i jako autorka pragnie, by inni ludzie ujrzeli w jej dziełach to, co ona ceni ponad wszystko – piękno opowieści. Warto więc sięgnąć po jej książkę i wyruszyć na poszukiwanie piękna