Pod ciemną skórą Filipin. Tomasz Owsiany. Muza 2017
Zeszklone oczy spoglądają z przeżytą mądrością, a ich wypłowiały błękit kontrastuje z czekoladowym odcieniem zoranej skóry – to pani Pan, staruszka z plemienia Aytów, która wita nas swoim obliczem na okładce książki Pod ciemną skórą Filipin, zapraszając do pięknej przygody śladem zanikającej kultury, razem z Tomaszem Owsianym.
Książka jest relacją z podróży trwającej aż osiem miesięcy, którą autor spędził wśród mieszkańców Filipin, omijając kuszące turystyczne zakątki. Korzystając z gościnności tubylców, poznawał zwyczaje i obrzędy. Pomagał w gospodarstwie, sadził ryż, zbierał bulwy z cioteczką Wiktorią, gotował i sprzątał – żył podobnie jak ci prości ludzie, tym samym zdobywając ich zaufanie oraz sympatię. Dzięki jego relacji z ciekawością obserwujemy zwyczaje i zachowania typowe dla mieszkańców archipelagu.
W książce autor przedstawia także aktualną kondycję ludu zamieszkującego tysiące wysp, składających się w jedno państwo Filipin: kultura oraz tradycja powoli uginają się pod wpływem czasu oraz nadciągających z każdych zakątków wpływów cywilizacji. Rytuały i obrzędy często odbywają się w towarzystwie telefonów, a wielu mieszkańców „mieszka” również na portalach społecznościowych. Dla młodych świat przodków przybiera formę zabobonów, które stają się miejscową atrakcją dla turystów, a nierzadko dodatkową rozrywką również dla nich. I to właśnie nad tym ostatnim tchnieniem rdzennej kultury duma autor. Poprzez opowieści poznaje tradycję, a poprzez uczestnictwo w lokalnych obrzędach zastanawia się nad wartością religii i obecnością Boga w tym mikroświecie. Zadaje istotne pytanie: czy ta kultura ma szanse przetrwać?
Oczywiście podróż po tym wyspiarskim kraju nie zawsze należała do sielanki. Obserwowanie drastycznej drogi krzyżowej czy uczestniczenie w pogrzebie, który zmuszał do znoszenia nieprzyjemnego zapachu i oglądania rozkładających się zwłok, nie należały do przyjemności. Autor często narażał życie, chociażby podczas pomieszkiwania w kolonii karnej czy kontaktowania się z niebezpiecznymi grupami NIPAR oraz NPA, a także rozmawiając z szamanem uprawiającym czarną magię. A wszystko to, aby poczuć i zrozumieć to miejsce, chłonąć każdą jego skrytą cząstkę. Jak się okazuje, Filipiny to istna mieszanka – wyraźny jest tu wpływ Amerykanów, religii chrześcijańskiej oraz muzułmańskiej, które i tak mieszają się z dawnymi wierzeniami. Granice pomiędzy światami zacierają się. Zrodziły się konflikty, pozostała jednak otwartość na drugiego człowieka i może w tej właśnie ciekawości należy upatrywać powodu zmian.
To wszystko jak na dłoni ukazuje w swojej niezwykle szczerej książce Tomasz Owsiany, bardzo prosto przedstawiając świat, od którego dzielą nas tysiące kilometrów. Nie brakuje tutaj miejsca dla zabawnych anegdot, typowego filipińskiego humoru oraz zatrważających historii. Dzięki jego relacji, miejsce to nie wydaje się tak bardzo obce, a ludzie jakby bliżsi. Fotografie pozwalają zobaczyć to, co widział sam autor, pozostawiając nas z osobistą oceną rzeczywistości.
Szykując wyprawę, postanowiłem sobie jeden cel: doświadczyć możliwie pełnego przekroju filipińskiej różnorodności – tak pisze w książce Tomasz Owsiany i myślę, że udało się o wiele więcej, również czytelnik, w każdym słowie zdoła ją poznać oraz zachwycić się tym, co znajduje się Pod ciemną skórą Filipin.