Dybuk. Marek Świerczek. Wydawnictwo Ammit 2012
Pierwsze stronice powieści są jak seria min, które eksplodują gdy się je przewraca. Opowieść zaczyna się gwałtownie i przerażająco. Krótkie początkowe scenki podczas których poznajemy głównych bohaterów i ideę, która będzie im przyświecać w dalszej wędrówce. Od razu poznajemy prymitywny motłoch wierzący święcie w zabobon Żyda krwiopijcy, mordującego chrześcijańskie dziewczyny by wytoczyć z nich krew na macę. Zaraz potem sowieci ratujący Żydów z rąk polskiego motłochu i stereotypowe ukazanie żydokomuny. Taka mieszanka prosto z piekła albo oburzy i zniechęci do dalszego czytania tak Polaków jak i Żydów, którzy nie mają dystansu do spraw związanych z własną narodowością, albo zaciekawi by dalej poznać losy bohaterów.
Akcja w dalszej części powieści staje się łagodniejsza a obrazy dłuższe podczas których można zaczerpnąć oddechu.
Silny i potężny główny bohater, Polak Rem Sosnkowski jest z jednej strony niczym patriotyczny heros z powieści Sienkiewicza a z drugiej bezdusznym urodzonym mordercą. Wraz z dość groteskową kompanią, w skład której wchodził cygan, Ślązak o polsko-niemieckim pochodzeniu, który zdąży porzucić religię ewangelicką by zostać neofitą wyznającym judaizm czy Żyd marzący o karierze wojskowego kapelana katolickiego, wnoszą cały bagaż stereotypów, wzajemnych kłótni, oskarżeń a także idei narodowych i religijnych. Po nieudanym zamachu na demonicznego Stallmana, w trakcie podróży gdy członkowie kompani rozmawiają o swoich wartościach i ideach powieść nabiera nawet cech filozoficznych.
Po przeczytaniu książki czułem zmęczenie, ale nie było to zmęczenie wynikające z nudy. Powieść ani na chwilę mnie nie znużyła, a zmęczenie wynikało z faktu, że bardzo zaangażowałem się w losy bohaterów i ich koszmarnie ciężkie przeżycia i zmęczenie niedawno zakończoną wojną stały się moim udziałem. Książka czasami jest powieścią sensacyjną, czasami horrorem pełnym grozy a czasami mistycznym dialogiem między religijnością i zabobonem. Wywoływała oburzenie, zachwyt lub niesmak, ale czytało mi się ją bardzo dobrze i nie chciałem przestać, a to jest najważniejsze – by lektura wciągała.
Jeśli ktoś powie, że tematy oklepane, że znów Żydzi, znów krew na macę, że znów źli Polacy mordujący Żydów, że znów wałkowanie stereotypów. To odpowiem tak: Niedawno robiłem wywiad z kobietą niedaleko Rzeszowa, w bardzo podeszłym wieku, która jako nastolatka z narażeniem życia przemycała bezinteresownie Żydom jedzenie do getta. Byłem pod wrażeniem jej bohaterstwa. Na koniec nachyliła się i powiedziała ściszonym głosem: „Ale wie Pan, oni naprawdę do macy na Paschę dodają krew, nawet mama mi to mówiła.”
Powieść Marka Świerczka pt. Dybuk polecam!
Jacek Proszyk