Dance, sing, love. Miłosny układ. Layla Wheldon. Editio 2017
Pewnego dnia naszła mnie ochota na jakieś romansidło. Pomyślałam, że sięgnę po książkę Dance, sing, love. Miłosny układ, która czekała na kupce do zrecenzowania. Tytuł przykuł moją uwagę, stwierdziłam, że na pewno będzie tam ukryty romans, miłość, pewnie jakaś zdrada, jednakże nie domyślałam się na czym będzie polegała fabuła. Przeraziła mnie liczba stron do przeczytania, ale mówię „co mi tam – jeśli będzie ciekawa, przeczytam, jeśli nie, to odłożę, trudno”. I faktycznie pomyliłam się w swoim przekonaniu o zawartości książki, ponieważ fabuła okazała się zupełnie inna niż typowe romansidła, które dotychczas czytałam. Nie jest to bowiem taki oczywisty miłosny układ. Jest to dość zawiły scenariusz, który kreuje miłosny romans pomiędzy głównymi bohaterami.
Są nimi zawodowa tancerka – Livia oraz wielki gwiazdor muzyczny – James Sheridan. Początkowo nie znoszą siebie wzajemnie, drażni ich konieczność przebywania w swoim towarzystwie. Są jednak na siebie skazani do momentu wystąpienia na koncertach, na których oboje są gwiazdami. James, jak przystało na celebrytę, jest arogancki i wpatrzony w samego siebie, to strasznie przeszkadza Livii. Ponadto okazuje się, że kilka utworów wykonają w duecie, zatem muszą ćwiczyć razem. To okazuje się być początkiem czegoś większego; nienawiści, a może miłości? Jakkolwiek nazwać to uczucie, coś przyciąga tych dwoje ludzi. Czy jednak taniec doprowadzi ich do szczęścia? Czy przyniesie ból?
Książka napisana jest bardzo ciekawym językiem. Postaci mają swoje charaktery, nie są nudne i pobłażliwe. Akcja jest bardzo rozbudowana i wielowątkowa, na co wskazuje nawet tytuł książki. Narratorem są główni bohaterowie. Historię opowiada Livia, zaś w kilku miejscach występuje wtrącenie narracji Jamesa, co dodatkowo urozmaica książkę. Nie jest to wzruszająca powieść miłosna, ale bardzo ambitna, zabawna i wyjątkowa opowieść, której chce się więcej.