Łamigłówki Google’a
Twierdząco na pytanie postawione w tytule książki odpowiedzieć może mało kto. Tak wnioskuję po lekturze poradnika Williama Poundstone'a. Można bardzo się starać i po prostu go przeczytać, jednak i to nie gwarantuje ostatecznego sukcesu.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie wątpię w ludzką inteligencję i bystrość umysłu. Zauważam jednak, że nie każdy jest laureatem nagrody Nobla i nie każdy zna dokładną wartość liczby Eulera (bądźmy mądrzejsi, w zaokrągleniu to 2, 71828). A takie właśnie osoby starają się o pracę w Google.
I niekoniecznie muszą ją dostać. Klub słynnej firmy jest bardzo elitarny.
Nie popadajmy jednak w skrajności. Lektura "Czy jesteś...?" nie równa czytelnika z ziemią sugerując, że jest totalnym imbecylem. Uświadamia jedynie pewne ograniczenia, których z biegiem czasu na szczęście można się pozbyć. Ale takich ludzi Google nie potrzebuje. W tym skromnego autora, który
z miejsca nie rozwiązał żadnej wspomnianej w książce zagadki.
Ile poprzecznych występów znajduje się na obrzeżu ćwierćdolarówki? Opracuj plan ewakuacji dla miasta San Francisco. Jak znajdziesz parę najbliższych sobie gwiazd na niebie? Ile piłeczek golfowych zmieściłoby się w autobusie szkolnym? Ile rocznie butelek szamponu produkuje się na świecie? Pewien mężczyzna dopchał samochód do hotelu i stracił fortunę. Co się stało?
Poundstone zapoznaje czytelnika z najpopularniejszymi i najbardziej podchwytliwymi pytaniami stawianymi podczas rozmowy o pracę w Google. Zestawia je z technikami rekrutacyjnymi stosowanymi m.in. w Microsofcie oraz w Apple. Śmiałek, który podjął się próby rozwiązania którejkolwiek z łamigłówek, nie zostaje sam. Jest przy nim autor, który podaje dokładne rozwiązania oraz różne ich warianty. Na wiele pytań nie ma bowiem jednoznacznej odpowiedzi.
Tak samo trudno jak określić, z którego piętra można bezpiecznie zrzucić jajko, jest stwierdzić, czy książka faktycznie jest przydatna. Prawda jest taka, że jeżeli kupno "Czy jesteś...?" motywuje realna chęć pracy w Google, z wysokim stopniem prawdopodobieństwa można stwierdzić, że na chęciach się skończy. Prawdziwym bystrzakom ten przewodnik jest zbędny. Co innego PR'owcy, specjaliści od marketingu, brand managerowie, blogerzy oraz medioznawcy. Ci powinni być zachwyceni publikacją Poundstone'a. Książka od kuchni ukazuje funkcjonowanie największych przedsiębiorstw medialnych, zdradza sztuczki pracowników HR'u oraz podkreśla potęgę Google. Nabyta w ten sposób wiedza może niejednokrotnie zostać wykorzystana w praktyce i przeniesiona na grunt bardziej lokalny, np. polski.
Reakcje po lekturze "Czy jesteś wystarczająco bystry, żeby pracować w Google?" mogą być różne. Jedni zaśmieją się autorowi w twarz za pisanie oczywistości (jak ustaliliśmy, grupa najmniej liczna), drudzy z niedowierzania otworzą szeroko oczy. Jeszcze inni będą z radości zacierać ręce, bo wreszcie pojawiła się pozycja, która choć po części demaskuje największego potentata medialnego. Proszę samemu sklasyfikować się w jednej z tych grup i zdecydować, czy warto sięgnąć po książkę Williama Poundstone'a.
Michał Baniowski