Cały ten burdel. Nieporadnik fit matki wariatki. Joanna Kajstura. Burda 2017
Na początku zainteresował mnie tytuł, ponieważ sama zaczęłam niedawno przygodę z byciem mamą i bycie perfekcyjną wychodzi mi przy tym coraz słabiej. Należę do grona matek wariatek, które szukają rad, jak pogodzić macierzyństwo z kobiecością i codziennością. Okładka również przyciąga. Ostrość fuksji i przesympatyczna, ciekawa twarz autorki. Nieidealna twarz z ostrym grymasem. Z drugiej strony, bałam się, że trafię na kolejny poradnik z serii dieta, woda, pięć posiłków bezglutenowych dziennie i medytacja.
Joanna Kajstura czyli tytułowa Fit Matka Wariatka, jest trenerką personalną z Pszczyny. Jej fanpage obserwuje blisko 180 tysięcy osób. Przygoda czterdziestolatki ze sportem rozpoczęła się kilka lat temu, gdy jak sama opowiada, cellulitis na jej udach stał się widoczny przez jeansy. Zaczęła treningi personalne pięć razy dziennie. Szybko zauważyła pierwsze efekty, jednak z powodu wysokich kosztów treningów, zaczęła ćwiczyć w domu. Wcześniej jednak, zrobiła odpowiednie kursy, by nauczyć się jak ćwiczyć, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Posiada licencję trenera personalnego i trenera fitness oraz trenera i instruktora sportów siłowych. Joanna, jest prekursorką treningów na żywo w Polsce, poprzez transmisję, za pomocą swojej strony na facebooku. Jako pierwsza w Polsce wprowadziła też programy treningowe dla osób starszych, otyłych a nawet niesłyszących.
Nieporadnik został podzielony na cztery części, w części pierwszej „Cały Ten Burdel” autorka opisuje swoje podejście do życia. Fenomenem blogerki jest to, że sama nie uważa się za żaden autorytet, pisze o sobie „jestem zwyczajna, jestem przeciętna”. Opisuje swoje zdziwienie rozwojem popularności, gdyż sama do końca nie wierzy w swój sukces. Na każdej stronie Nieporadnika porównuje się do każdej z czytelniczek, nie chce był odbierana jako ktoś wyjątkowy. Pomiędzy wieloma przemyśleniami, słowami wsparcia i rad, ciągle powtarza, że najważniejsza przede wszystkim jest akceptacja siebie, lub dążenie do niej. Joanna opisuje co dała jej popularność, jak wielkim lekiem dla jej kompleksów było to, że stała się przykładem dla innych. Jako jedna z niewielu na pozór perfekcyjnych trenerek/motywatorek fitness przyznaje się głośno do swych defektów, jej celem nie jest bycie idealnym, a życie w zgodzie ze sobą i własnym ciałem. Nie zajmuje się prowadzeniem strony by stać się fitnesowym guru, ale by pokazać, że ideały nie istnieją i każdą kobietę stać na to, by zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Śmiało piszę o sympatii do swych czytelniczek utożsamiając się z każdą z nich. Joanna pisze o swoich problemach, nawet finansowych z jakimi boryka się każdy przeciętny człowiek, co wyróżnia ją z grona wszystkich instruktorów jakich miałam przyjemność obserwować.
Z częścią drugą Nieporadnika wiąże mnie szczególna wieź. Opisywane przez nią „próby ogarnięcia rodzicielstwa” doprowadziły mnie do śmiechu i wzruszenia.
W trzeciej części książki, autorka wspomina ciekawe anegdoty z życia. W jednym z podrozdziałów porównuje siebie do gwiazd fitness jakie znamy z TV czy Internetu. W sposób wręcz prześmiewczy, ostro i prawdziwie ukazuje swoje słabe strony, swój nieidealny wygląd. Wyśmiewa wszelką sztuczność, napompowane usta, przyklejone rzęsy, pełen makijaż podczas pobytu na siłowi. Poleca czytelniczką nie sugerować się takimi wzorami piękna i odnaleźć piękno, które skrywa naturalność i skromność każdej z nas. Choć sama autorka do skromnych nie należy, i często powtarza jak mocno kocha samą siebie. Jednym z moich ulubionych fragmentów książki są wspomnienia Joanny z dzieciństwa, dzięki temu można naprawdę zaprzyjaźnić się z nią wirtualnie i czytelniczo.
Ostatniej części książki "Fit" obawiałam się najbardziej, będąc przekonana, że napotkam tam milion rad, czego unikać, co jeść, że na każdej stronie znajdę przestrogi przed glutenem i cukrem. Nic bardziej mylnego, autorka wręcz nakazuje by jeść normalnie acz niewiele, częściej i systematycznie. Wzbrania przed modowym byciem fit i podążaniem za niezdrowymi idealnymi wzorcami, głośno mówi że „ twoim jedynym kompleksem, może być fakt, że miałaś kompleksy”.
Jeśli więc szukasz książki, zupełniej innej niż wszystkie fit poradniki które aktualnie mnożą się na półkach każdej księgarni, śmiało polecam Ci ten nietypowy Nieporadnik Fit Matki Wariatki. Joannie można zarzucić bezpośredni styl, ale nic tak nie trafia do czytelnika jak właśnie jej naturalność i szczerość. Momentami wręcz dla niektórych wulgarne epitety powinny być traktowane jako kubeł zimnej, ożywczej wody dla każdej z kobiet, która w dzisiejszych czasach zagubiła się w codziennym pędzie walki o idealne życie, które istnieje tak naprawdę tylko w świecie wirtualnym, wśród wielu edycji photoshopa i wiąże się z bolesnymi wizytami w klinikach medycyny estetycznej. A gdzie prosta radość z szarej codzienności, zdrowia i piękna każdej z nas? O tym właśnie przypomina nam Asia.