Riedel od nowa
„Rysiek” to tytuł, który fanom grupy Dżem mówi bardzo dużo. Książka Jana Skaradzińskiego po raz pierwszy ukazała się w 1999 roku. Jak się okazuje wówczas nie wyczerpała tematu.
Rzecz można ująć patetycznie – legenda Ryszarda Riedla jest wiecznie żywa. Oczywiście brzmi to najgorzej, ale przynajmniej nie skazuje reedycji „Ryśka” na zapomnienie. Postarał się o to również sam autor, który wysunął serię mocnych argumentów. Nic dziwnego, miał na to aż piętnaście lat.
Skaradziński ponownie wykonał rzetelną kronikarską robotę. Choć baza pozostaje ta sama, bo Riedel przecież żył tylko raz, to została obudowana szeregiem nowych faktów. Trudno powiedzieć, czy wcześniej tak naprawdę zupełnie nieznanych, prawdopodobnie nie były przez nikogo strzeżone i wystarczyło zapytać. Skaradziński ma tę przewagę, że wiedział, kogo. W ten sposób jedyna jak na ten moment biografia wokalisty zespołu Dżem została uzupełniona i jest tak kompletna jak to tylko możliwe. Autor przytacza nowe zdarzenia, niepublikowane anegdoty, ujawnia imiona, nazwiska i pseudonimy postaci pozostających dotąd w głębokim cieniu. Co ciekawsze, sięga po wydarzenia, które miały miejsce już po śmierci muzyka i jest to faktycznie dość zaskakujące posunięcie, które rzuca nowe światło na kilka dobrze znanych już historii.
Naczelny archiwista polskiego rocka ma jednak tę cechę, że do opisywanych przez siebie artystów podchodzi z pozycji kolan. Trudno w jego publikacjach doszukać się ciemnej strony mocy, nie mówiąc już o skandalach i kontrowersjach. Przypuszczam więc, że sporo wiadomości, jakie uzbierał na przestrzeni ostatnich lat, zachował dla siebie, by niepotrzebnie nie psuć wizerunku Riedla. „Rysiek” wydany w 1999 roku był hołdem dla lidera Dżemu. „Rysiek” wydany w 2014 roku jest hołdem jeszcze większym. Słabości i przywary artysty ze Śląska zostały wyeksponowane w taki sposób, by czytelnik miał wrażenie, że wszystkie były konieczne, by Riedel mógł stać się wspaniałym muzykiem. Na pierwszy plan z kolei wysuwają się mistycyzm, jakim owiana była cała jego twórczość, oraz szlachetne cierpienie, na jakie sam siebie skazywał przez lata. W kategoriach laurki Skaradziński po raz kolejny otrzymuje pięć z plusem.
Jak można było się spodziewać, wznowienie „Ryśka” to nie Riedel na nowo a Riedel od nowa. To jeszcze bardziej rzetelna i dokładna biografia tragicznego muzyka, po którą warto sięgnąć, jeśli faktycznie jego losy i muzyka są bliskie naszemu sercu.
Michał Baniowski