Na początku był negatyw. Agnieszka Osiecka. Prószyński i S-ka 2014
Nie jest to typowy album, w którym fotografie mienią się blaskiem papieru kredowego i roszczą sobie pretensje do bycia wielką sztuką. Mało tu wysmakowanych kadrów, fotek perfekcyjnych, ujęć wypracowanych w pocie czoła. Ale są zdjęcia z duszą i charakterem. Zdjęcia, które niosą historie, przekazują uczucia i rejestrują te drobne momenty życia, które w jakiś dziwny sposób składają się na jego istotę. Wylewające się z nich emocje wydają się bardzo szczere, wręcz intymne, a ich prywatny charakter sprawia, że czujemy się, jakbyśmy oglądali album rodzinny naszych bliskich przyjaciół.
Ale nie oszukujmy się – to słowa są tutaj najważniejsze. Piekielnie inteligentne komentarze i zawadiackie dopiski zdradzają talent, za który kochamy Osiecką. W każdym rozdziale opisy kryją klucz do interpretacji obrazów i naprowadzają na ścieżkę, którą powinniśmy podążać, aby uchwycić sens ich obecności w książce. Tchnięcie nowego życia w stare odbitki udało się właśnie dzięki tym notatkom – pełnym humoru, ciepła i przebłysków geniuszu.
Autobiograficzny charakter książki uraduje fanów Osieckiej, a także tych, którzy odczuwają nostalgię na myśl o czasach, w których pisała swoje piosenki i wiersze. Ze zdjęć uśmiechają się piękni dwudziestoletni i szpetni czterdziestoletni: Marek Hłasko, Stan Borys, Magda Umer, Andrzej Wajda, Daniel Olbrychski i Stanisław Tym. Doborowe towarzystwo.
A czym jest dla Osieckiej fotografia? „Notatką. Westchnieniem. Klepsydrą. Bajką, a trochę też – bujdą”. Jak widać, Agnieszka Osiecka była wybitną poetką również wtedy, gdy sięgała po aparat.
Kalina Lubicz-Stabińska