Michał Gołkowski - autor, który wsławił się już w pisaniu w stalkerowskim klimacie, swoim Komornikiem porwał się na przejście w tematykę jednoznacznie post-apo. Jednak jest to post-apo inne niż wszystkie. Jak wyszło? Czytelnikom zaznajomionym z książkami Gołkowskiego nie zrobię wielkiej niespodzianki - wyszło fantastycznie. Od czasów Siewcy wiatru Mai Lidii Kossakowskiej z entuzjazmem podchodzę do "anielskich klimatów", kiedy bierze się za nie Fabryka Słów. I choć o Komorniku ciężko powiedzieć by był przedstawicielem angel fantasy, to jego lektura nie rozczarowała mnie ani przez chwilę. Nim przejdę do treści samej książki, parę słów pochwały należą się właśnie Fabryce Słów za świetny dobór grafiki na okładkę Komornika. Niekiedy okładki tego wydawnictwa są lekko przesadzoną nadinterpretacją treści, jednak w tym wypadku - dobra robota!
Każdy z nas jest w stanie przywołać z pamięci chociaż jeden wielki, pozornie doskonały plan na przedsięwzięcie, które odmieniłoby wszystko. W historii wręcz pełno takich przypadków. Jednak nikt nie spodziewałby się, że i największy plan ze wszystkich, plan ostateczny po prostu nie wypali. O tym właśnie opowiada w Komorniku Gołkowski. Nastąpił koniec świata - biblijna Apokalipsa stała się faktem... jednak nie do końca.
Zek (a właściwie Ezekiel Siódmy, oficjalnie licencjonowany Komornik na usługach Góry), główny bohater Komornika to postać bardzo charakterystyczna dla twórczości Gołkowskiego, który idealnie znajduje dla swoich postaci równowagę pomiędzy umiejętnościami, a ludzkimi słabościami. Typowa dla Gołkowskiego, wcale nie oznacza sztampowej lub powtarzalnej. Wręcz przeciwnie, Zek jest postacią złożoną i zyskującą sympatię czytelnika, nawet mimo niechlubnej roli jaką pełni.
Akcja książki płynie wartkim strumieniem, wciągając czytelnika. Fabuła sprawia, że pochłania się ją jednym tchem, a odniesienia do naszej rzeczywistości (jak na przykład pewnego popularnego video, jakie można znaleźć na YouTube) są po prostu rewelacyjne. Słowek podsumowania - Gołkowski to autor, któremu można zawierzyć i w ciemno kupić którąkolwiek z jego książek, a po jej lekturze z niecierpliwością czekać na kolejną, tak jak ja czekam na opis dalszych losów Zeka.
Przemysław Korotusz