Metoda na Wrocław
Wreszcie. Wreszcie pojawił się super przewodnik po Wrocławiu, który wyrasta ponad stęchliznę wielu tego typu wydawnictw. Co więcej, o „Zrób to we Wrocławiu” śmiało można powiedzieć, że jest na czasie, a już wkrótce być może stanie się trendy. Wśród mieszkańców, turystów i erasmusów. To właściwie nie tyle przewodnik, co zbiór rad,
z których najważniejsze to: nie kupuj pamiątek, na Rynek rzuć tylko okiem i zwiewaj, olej krasnale.
Za zebranie w jednym miejscu wszystkich najciekawszych miejsc Wrocławia wzięła się Ewa Orczykowska, współautorka reportażowej książki „Każdy zrobił, co trzeba”. Dzięki niej każdy teraz może zrobić to we Wrocławiu. Niezależnie od tego, czy preferuje spokojne popołudnia przy lampce wina, czy grube biby kończone tatarem w „zakąskach, przekąskach”. Może też być zapalonym turystą, nałogowym biwakowiczem i miłośnikiem sztuki. Autorka zabiera czytelnika w trip po tych miejscówkach, które kojarzą w mieście wszyscy, jak i zjawiskach, które we Wrocławiu dopiero raczkują albo znane są tylko wąskiemu gronu freaków. Dlatego obok tak podstawowych obiektów jak Ratusz czy pomnik Fredry, w książce znajdziemy wzmianki o muralach ZBIOKA, Centrum Sztuki Mediów WRO, elewacji jak ubikacja, rozgrywkach futbolu amerykańskiego, Biurze Literackim oraz Festiwalu Kina Amatorskiego i Niezależnego KAN. Kilka pozycji w publikacji świadczy również o tym, że Orczykowska bacznie przyglądała się życiu miasta, a swój zbiór uzupełniała do ostatniego dnia deadline’u. W „Zrób to we Wrocławiu” można bowiem przeczytać o tak świeżych pomysłach jak wrocławski Wake Park, concept store Zupashop i American Film Festival.
Równie imponująca jest lista organizatorów, animatorów i artystów, którzy w publikacji odgrywają role ekspertów od lokalnego lifestyle’u. Wśród nich m.in. L.U.C., Marek Frett
i Arek Bagiński (pomysłodawcy Podwodnego Wrocławia) oraz wspomniany już ZBIOK. Reszta to twórcy takich akcji jak Podglądania Filmowe, WroStreetFashion czy Fundacja Visionica, czyli inicjatyw, które nakręcają kulturalne życie Wrocka.
Nakręcić odbiorców stara się również Orczykowska. M.in. na zdrowy tryb życia. W „Do It In Wrocław” (publikacja posiada dwie wersje językowe) osobne miejsca poświęciła na opisy najlepszych tras rowerowych („Zrób to na rowerze”) oraz miejsc z wegetariańską żywnością („Zjedz bez mięsa”). Z punktu widzenia laika, tak samo przydatne okazują się rozdziały „Załap się na imprezę” (szczegółowy wykaz najważniejszych festiwali), „Zrób sobie Dzień Dziecka” (miejsca, w których można liczyć na najlepsze łakocie) oraz „Idź na zakupy”.
Warto zwrócić uwagę na stronę wizualną wydawnictwa. W oczy rzuca się oryginalna, dwustronna okładka. Ciekawie pomyślana i zaprojektowana, podkreślająca lokalność oraz dwujęzyczność wydawnictwa, a co za tym idzie, grupę docelową. Ta jawi się dwojako. Z jednej strony są to obcokrajowcy przebywający we Wrocławiu z takich okazji jak chociażby program Erasmus. Z drugiej, Polacy, którzy Wrocław odwiedzają jedynie okazyjnie, albo Ci, którzy dopiero zaczynają swoją historię z nim. Nie mają tu zaś czego szukać osoby, które są na maksa ogarnięte we Wrocławiu, znają najmodniejsze kluby i wiedzą, gdzie kupić unikalny t-shirt. Zamiast wydawać szmal na książkę, nadal powinny polegać na swoim instynkcie.
Dużym mankamentem „Zrób to we Wrocławiu” jest panujący w publikacji chaos. Ciężko jest się połapać już w samym spisie treści, a łamanie dalszych stron wcale nie ułatwia sprawy. Błyskawiczne poruszanie się po lekturze jest zatem utrudnione. Trzeba robić to po swojemu. Ale może właśnie taka metoda jest najlepsza. Zarówno na przewodnik Ewy Orczykowskiej, jak i na sam Wrocław.
Michał Baniowski