Bohaterowie najnowszej powieści Macieja Marcisza Znaki zodiaku to millenialsi, ze wszystkimi swoimi rozterkami i zagubieniem w dorosłości, do której ktoś ich bez uprzedzenia wrzucił.
Można by powiedzieć, że Maksowi się w życiu udało. Sławę jako pisarz zyskał dzięki autobiograficznej trylogii, w której opisał swoje dzieciństwo, pełne biedy i traumatycznych zdarzeń. Nagle pojawia się jednak chłopak, który twierdzi, że Maks w swoich książkach te historie zmyślił i jest zwykłym oszustem. Ida, przyjaciółka Maksa, cierpi na depresję. Pewnego dnia zamiast do pracy, trafia do szpitala psychiatrycznego. Maks ma jeszcze inną przyjaciółkę, Polę, która zaprasza jego i Idę na wakacje do przepięknego domu w Toskanii. To tutaj Maks i Idą będą musieli zmierzyć się z wieloma demonami - tymi, które siedzą w nich samych, jak i tymi, które je próbują ich dogonić.
W najnowszej książce Macieja Marcisza mamy modny ostatnio w literaturze motyw awansu społecznego, który w przypadku bohatera Maksa jest trochę odwrócony. Maksowi się udało, stał się poczytnym pisarzem, ale jego kariera została zbudowana na kłamstwie o biedzie, która wzbudza współczucie i dobrze się sprzedaje. Poli z kolei nic nie musiało się udawać. Dzięki bogatym rodzicom mogła studiować za granicą, chodzić do drogich restauracji, w których za kolację płaci więcej, niż Ida wydaje na dwutygodniowe zakupy.
Znaki zodiaku są reklamowane jako książka doskonała na lato. I coś w tym jest. Mamy tu piękną scenerię, malowniczą toskańską willę z basenem i palące słońce, na które wystawiają się bohaterowie – pokolenie trzydziestoparolatków, niby już dorosłe, a jednak gdzieś tam po drodze zatrzymane w beztroskiej młodości. Pełni są wątpliwości, zmagają się z kryzysem tożsamościowym, a pocieszenia szukają w astrologii, bo kto, jak nie karty, prawdę o życiu im powie?
Znaki zodiaku byłyby idealną lekturą, gdyby nie pewne niedociągnięcia. Książka liczy sobie około dwustu stron i trochę sprawia wrażenie, jakby była szkieletem opowieści, który dopiero zostanie wypełniony. Mamy początek, środek i zakończenie, są bohaterowie, jest akcja, a całość skłania czytelnika do refleksji. Jest tu jednak dużo skrótów fabularnych, a niektóre sceny, jak i wątki są niedokończone, tak jakby książka była pisana w pośpiechu. Bardzo szkoda, bo Znaki zodiaku miały potencjał na więcej, a stały się lekką pozycją na wakacje, którą się szybko przeczyta, ale równie szybko się o niej zapomni.