Wyobraź sobie, że masz właśnie wolny wieczór, który chcesz miło spędzić z bliską osobą. Nagle wszechobecna cisza i spokój zostają zakłócone dzwonkiem do drzwi. Na progu staje kobieta. Nie znacie jej. Wygląda na ofiarę przemocy domowej. Co byś zrobił? Jak daleko jesteś w stanie zaufać obcej osobie? Gdzie jest granica między zdrowym rozsądkiem, chęcią odkupienia własnych grzechów a naiwnością?
Od pierwszych stron książki wiedziałam, że zapewne nic tu nie jest takie, na jakie wygląda. Z wielką podejrzliwością przyglądałam się więc i nieznajomej kobiecie. Z kolei główna bohaterka irytowała mnie swoją naiwnością i głupotą. Wzbudzała we mnie skrajne emocje, bo z jednej strony ją rozumiałam, a z drugiej miałam ochotę nią wielokrotnie potrząsnąć. W miarę rozwoju wydarzeń czułam się coraz bardziej zagubiona. Potęgował to fakt przeplatania fabuły wydarzeniami z innej historii. Plus pojawiło się też wspomnienie strasznego czynu…
Kłamstwo ma krótkie nogi i do tej maksymy sprowadza się rozwiązanie wszelkich zawiązanych i stopniowo pogłębiających się zagadek i wątków. Tych kłamstw jest tu dużo i są udziałem całego opisanego towarzystwa. Ciekawość rośnie ze strony na stronę i na szczęście zostaje zaspokojona. Proces przejścia z punktu A do B jest bogaty w podekscytowanie, pogubienie, nutki grozy i dreszczyk emocji. To te uczucia, na które czekałam, i które wreszcie jakiś thriller we mnie wywołał!
Przemoc domowa jest niewątpliwie czymś strasznym. Trudnym nie tylko dla samej ofiary ale i jej całego otoczenia. Mimo że to motyw chętnie wykorzystywany ostatnimi czasy przez autorów, każdy ma na niego troszkę inny pomysł. Ten był rewelacyjny! Bardzo wam Zmyślenie polecam, podobało mi się zdecydowanie bardziej niż poprzednia książka autorki Wszystkie nasze tajemnice.