To już chyba u mnie tradycja, że pod koniec roku czytam książkę Sparksa. Dlaczego? Pewnie dlatego, że wtedy się ukazują :) A tak na poważnie, ponieważ uwielbiam ten klimat. Wiem, że autor jest bardzo przewidywalny i już na początku książki można się domyślić końca, jednak to nie o przewidywalność w jego książkach chodzi. Ja szukam w nich ciepła, pięknych historii, które napisać może życie i prawdy o człowieku, jego uczuciach, emocjach. Oczekuję od Sparka historii, która wpłynie na moje emocje, może je ukoi, a może doprowadzi do wrzenia i płaczu. Czytając Zliczyć cuda wiem, że autor mnie nigdy nie zawiedzie, ponieważ kolejny raz otrzymałam od niego właśnie taką opowieść.