„Ludzie zabijają się dla pieniędzy, z miłości, z zazdrości, z nienawiści
i niestety jeszcze ze stu innych powodów”.
Mieczysław Gorzka i jego „Zła przeszłość” to powieść kryminalna o perypetiach śledczych" podkomisarz Kariny Buczko i nadkomisarza Marcina Zakrzewskiego.
Wszystko wskazuje na to, że dawna niezamknięta sprawa seryjnego mordercy, zwanego Prorokiem, powraca. Czy jednak na pewno o niego chodzi? Śledztwo trwa. Kiedy już wydaje się, że to ostatnia prosta do rozwikłania tajemnicy zbrodni, to wszystko znowu się plącze jak węzeł gordyjski, a czas nieubłaganie ucieka. Raz z górki, a raz pod górkę. Marcin Zakrzewski na prośbę dawnej przyjaciółki, mimo przejścia na emeryturę, dołącza do zespołu śledczo-dochodzeniowego.
W tle rozwiązywanej sprawy każdy z bohaterów musi stawić czoła swojej złej przeszłości, która jednych dopada niespodziewanie, a inni szukają jej sami. Mroczne tajemnice, które prędzej czy później wychodzą na jaw. Czy zdolna policjantka Karina Buczko poradzi sobie z demonem przeszłości? Czy jej partner „Nowy” aspirujący na dobrego śledczego poradzi sobie z ciężarem, którym obarczyli go rodzice i w końcu czy Zakrzewski potrafi żyć bez adrenaliny, która dawała mu praca? Kolejne rozdziały książki odpowiadają na te pytania.
Kryminał ten czyta się jednym tchem, a nieoczekiwane okoliczności, które oddalają nas od głównego wątku sprawiają, że nie chce się od tej książki oderwać. Chętnie dołączyłam do policjantów, aby strona po stronie poznać tajemnice Proroka, a i wniknąć w historię poszczególnych postaci. Jedyne, co wybijało mnie z rytmu, to literówki w tekście, które nieraz irytowały i zmuszały do przeczytania zdania jeszcze raz.