Gdy zobaczyłam tytuł Zginę bez ciebie od razu uznałam, że to pewnie jakieś romansidło, które ktoś chciał nieudolnie przerobić na kryminał. Tymczasem pomyliłam się bardzo. Całe szczęście, że jednak dałam tej powieści szansę. Okazało się, że jest niezwykle smutna. Tło kryminalne jest tylko dodatkiem do ważniejszego tematu, którym jest depresja. Okropna choroba, często bagatelizowana, a trudna i bolesna dla osób nią dotkniętych oraz dla ich bliskich.
Historia toczy się w smutnym i starym mieście Ciechanowie. Sama sprawa jest dość tendencyjna. Podkomisarz Konrad Rowicki dostaje do rozwiązania sprawę nastolatki, która popełniła samobójstwo. Dziewczyna była córką wiceprezydenta miasta, więc do śledztwa trzeba podejść delikatnie. Rowicki już po kilku dniach dostaje rozkaz, aby sprawę zamknąć. Jemu jednak zupełnie to nie odpowiada i rozpoczyna swoje prywatne, nielegalne śledztwo. Główny bohater nie daje się lubić od początku, jest wręcz irytujący. Czytelnik jest do niego wrogo nastawiony, ale tylko, dopóki nie uświadamia sobie, że Rowicki choruje na depresję, wstawki z dziennika pozwalają nieco zrozumieć jego zachowanie.
To dobry początek trylogii, bo Robert Ostaszewski zapowiada kolejne części. To na pewno nie jest typowy kryminał, a raczej powieść psychologiczna. Może mieć grono zadowolonych odbiorców, albo też takich, którzy nie poradzą sobie z akceptacją frustracji głównego bohatera i już więcej po te książki nie sięgną.