Kiedy jedna z moich ulubionych polskich pisarek wydaje kolejną książkę, to oczywiste jest, że muszę po nią sięgnąć. Wszystkie powieści Magdaleny Kordel są jak kojąca kąpiel w wannie po długim, ciężkim dniu.
W małym, górskim miasteczku krzyżują się rozmaite ludzkie losy, przeszłość miesza się z teraźniejszością, a każdy bohater coś ukrywa i pilnie strzeże swoich sekretów. Znajdziecie tu babcię Adelę i jej towarzyszkę Muszkę – kąśliwe i dowcipne starsze panie, które na każdy kłopot mają rozwiązanie. Poznqacie Ewelinę, dziewczynę o złotym sercu, zawsze skorą do pomocy. Pokochacie uroczą małą dziewczynkę, która szczególnie upodobała sobie "braci naszych mniejszych". A tajemniczy przybysz spowoduje niezłe zamieszanie...
Tutaj pierwsze skrzypce zawsze odgrywa, poruszająca struny naszego serca, wzruszająca historia, oraz jej kolorowi i nietuzinkowi bohaterowie, a przenikanie się dwóch płaszczyzn czasowych dodało całości rumieńców. Cudowna atmosfera małego miasteczka, którą tak bardzo cenię i jego mieszkańcy, do których od razu zapałałam sympatią. Jestem pewna, że tak, jak ja, od pierwszych stron polubicie Ewelinę i jej przyjaciółki, z którymi można by konie kraść, zachwycicie się pojemnym serduszkiem Amelki, a babci Adeli i jej wiernej Muszce oddacie swe serce.
Obcowanie z literaturą Magdaleny Kordel jest jak powrót w rodzinne strony, do domu, gdzie wszystko jest tak dobrze znane, ukochane i wytęsknione. Jej powieści dodają otuchy i wlewają w serce nadzieję. Sympatyczna, ciepła, urocza taki zestaw przymiotników ciśnie mi się na usta, gdy pomyślę o tej historii. Czeka na was wiele wzruszeń, ale też i śmiechu.
"Bo wszystko na świecie ma swoją cenę, a najwięcej płaci się za miłość... Ale bez niej... bez niej równie dobrze mogłoby nas w ogóle nie być".