Gdy wydaje ci się, że literatura już niczym nie jest w stanie cię zaskoczyć, wtedy pojawia się taka książka jak Zanim dojrzeją granaty Rene Karabasz. Bułgarka pisze o zgranych tematach w sposób świeży i poruszający – a ja znowu mogę przypomnieć sobie, dlaczego literatura jest tak wspaniałą przygodą.
W cieniu albańskich Gór Przeklętych rozgrywa się dramat Bekii. Chcąc uniknąć ślubu, nastoletnia dziewczyna postanawia zostać wirgineszą – zaprzysiężoną dziewicą. Przybiera więc męskie imię Matja i zostaje uznana przez wiejską społeczność za mężczyznę. Jednak ten wybór niesie ze sobą straszliwe konsekwencje – zgodnie z Kanunem, surowym albańskim prawem zwyczajowym, odrzucony przez Bekię chłopak musi teraz dokonać krwawej zemsty na jej rodzinie.
Jak już wspomniałem, Karabasz w swoim dziele porusza kwestie, o których czytaliśmy już wielokrotnie: jest to więc z jednej strony opowieść o patriarchacie i zgubnych skutkach pewnych tradycji, a z drugiej o poszukiwaniu własnej tożsamości. Bułgarka pokazuje, jak to jest być od urodzenia rozczarowaniem dla swojej rodziny i jak nasze własne decyzje mogą niszczyć życia innych. Brzmi znajomo? A mimo to pisarka potrafi zaskoczyć niebanalną fabułą, poruszając przy tym najczulsze struny w umyśle czytelnika.
Zanim dojrzeją granaty to powieść pisana strumieniem świadomości. Od razu uspokoję tych z was, którzy na sam dźwięk tego terminu mają ochotę odłożyć książkę na półkę i już nigdy do niej nie wrócić. Dziełu Karabasz ten zabieg wyszedł nie tylko na dobre, ale powieść wręcz roi się od świetnych zdań. To nie bełkot grafomanki, ale ciekawa, wciągająca historia opowiedziana przez bardzo zdolną artystkę.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do opisu codziennego życia Bekii po tym, jak stała się Matją – a właściwie jego braku. Wydawałoby się, że przemiana dziewczyny będzie stanowić oś Zanim dojrzeją granaty, a tymczasem ten wątek został potraktowany zaskakująco oszczędnie. A szkoda – zwłaszcza, że powieść liczy sobie zaledwie około 160 stron i kolejne 50 wyszłoby jej zdecydowanie na dobre.
Dopiero marzec, a ja już znalazłem poważnego kandydata do literackiego zaskoczenia roku. Zanim dojrzeją granaty to powieść znikąd, na którą prawdopodobnie czekało niewielu. Tymczasem jest to prawdziwa perła, po którą warto sięgnąć. Tak właśnie wygląda wartościowa literatura!