Jeśli jesteście fanami baśni, muzyki, tańca i nieoczywistych historii, to zapraszam was do magicznego świata stworzonego przez M.A. Kuzniar. Nie tylko tytuł przyciągnął moją uwagę, ponieważ zawsze fascynował mnie balet Czajkowskiego Jezioro łabędzie, na którego kanwie powstała powieść, ale nie bez znaczenia było także wydanie. Seria butikowa wydawnictwa Albatros to chyba jedna z najbardziej pożądanych przez wszystkich bibliofilów i zakochanych w książkach. Dobrze wiem, nie ocenia się książki po okładce, jednak czytanie pięknie wydanych książek sprawia jeszcze większą radość.
Gdy spadnie pierwszy śnieg przenosimy się do lat 20. XX wieku. To właśnie wtedy poznajemy główną bohaterkę – tancerkę Odettę, która tylko przez przypadek nie zginęła na pokładzie Titanica. Dla uczczenia pamięci matki wstępuje do Teatru Zaklęć Rotbarta. Z czasem zaczyna organizować huczne bale i na jednym z nich poznaje malarza Forstera. Mężczyzna jest zauroczony młodą kobietą, jednak z czasem okaże się, że skrywa ona więcej sekretów niż mogłaby unieść na swoich barkach. Właściciel teatru jest bowiem magiem, który wysysa niejako energię ze swoich artystów i zamienia je w łabędzie. Gdy spadnie pierwszy śnieg mogą wrócić do swojej postaci. Brzmi baśniowo? Bo to faktycznie współczesna baśń, a także próba odtworzenia znanego baletu.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że jedną z moich wad jest niepoprawny romantyzm i to, że uwielbiam baśniowe historie i nie wyobrażam sobie cały czas jedynie realnie stąpać po ziemi. To nie dla mnie. Dlatego książka Zaklęta w łabędzia okazała się świetną pozycją. Przez całą lekturę słyszałam dźwięki Czajkowskiego i wyobrażałam sobie Natalie Portman z filmu Czarny łabędź.
Nie jest to książka oczywista i należy się na to przygotować. Wszystko jest osnute tajemnicą, którą powoli się odkrywa. Trochę mi to przypomina właśnie dekadentyzm i bohemę artystyczną. Jak dla mnie klimat był magiczny, uwodzicielski i bardzo baśniowy. Przyznam się, że nie czytałam wcześniej takiej książki. Fabuła rozkręca się bardzo powoli, jednak mam wrażenie, że jest to celowy zabieg, który ma wskazać na coś ważniejszego, a mianowicie na historię samą w sobie, na kreację postaci, które są dość specyficzne i zdecydowanie tajemnicze. Tutaj realizm zlewa się w jedno z magią, a wszystko jest zaklęte w przecudowną opowieść.
Bardzo podobała mi się ta powieść i z pewnością zostanie w moim czytelniczym serduszku na dłużej. Świetnie sprawdzi się w długie, ciemne, zimowe wieczory, kiedy czas zwalnia i mamy chwilę dla siebie. Dajcie się ponieść temu magicznemy światu. Ja przepadłam zupełnie i długi czas nie chciałam wracać.