"Od tamtego czasu nigdy nie byłam na Cyprze. Mimo to wciąż noszę w sobie wyspę. Miejsce urodzenia nadaje kształt naszemu życiu nawet wtedy, gdy znajdujemy się zupełnie gdzie indziej. Zwłaszcza wtedy."
Autorka Wysypy zaginionych drzew, uwielbiana przeze mnie Elif Shafak, co prawda urodziła się we Francji, a do Turcji nie wraca w ramach dobrowolnego wygrania, jednak przytoczone słowa oddają skomplikowanie sytuacji migrantów. Poszatkowanie serca i korzeni. Nie dziwi więc, że to drzewom oddaje autorka w tej powieści głos równoważny głosom innych bohaterów. Mogą one bowiem wniknąć w glebę, mają stałe miejsce i nie grozi im bycie rzucanym przez los w rożne miejsca. Czyżby?
Figa Kostasa i Dafne z Cypru dotarła aż do Londynu i to tu spędza zimę zakopana w ogródku. Całe drzewo pod ziemią, w ciemności przez kilka miesięcy. Budzi to grozę i jest jakimś odwróceniem naturalnego porządku rzeczy. Ale życie Greka Kostasa i jego ukochanej Turczynki było od początku o zaprzeczeniu. Jedna wyspa, to samo powietrze i woda, a jednak pojawiła się granica, której nie wolno było przekroczyć. I miłość, która zakpiła z podziału. Jej koszt był na tyle duży, że odbił się na życiu założonej przez tę wyklętą parę rodziny. Kiedy córka Dafne i Kostasa zaczyna krzyczeć w środku lekcji, jej wrzask jest próbą uwolnienia się od przemilczeń, traumy, cierpienia po śmierci matki i brzmi przez całą powieść. Powieść ważną, pokazującą nie tylko trudną historię Cypru, ale i całych stosunków grecko-tureckich, podlewanych sosem globalnej polityki. Powieść piękną, ujmującą świat przyrody w czułe objęcia i dającą mu miejsce wbrew antropocentrycznej narracji. Powieść czułą, w której miłość i głębokie zrozumienie traum i cierpienia ludzkiego dają nadzieję na lepsze jutro.
Mimo iż chwilami dialogi sprawiały wrażenie sztucznych, napisanych tylko po to, by opowiedzieć jakąś historię z morałem, a część scen, które chcielibyśmy przeżyć z bohaterami, została jedynie retrospektywnie streszczona, jest to literatura, na którą nie szkoda czasu. Specyficzny styl pisania Shafak i jej balansowanie między historią domagającą się usłyszenia a magią pewnie nie każdemu przypadną do gustu, ale warto sprawdzić, czy nie staniesz się jedną z tych osób, które, tak jak ja, kochają jej pisarstwo. Jeśli "drzewo ma tysiąc uszu skierowanych na wszystkie strony" to autorka jest takim drzewem, które zbiera nimi historie i przekazuje potem w formie zachwycających kwiatów i owoców.
Wyspa zaginionych drzew jest na pewno jednym z piękniejszych darów jego gałęzi.