Robert Małecki zaprasza do zgłębienia jednego z najmniej przyjemnych uczuć, jakim jest wstyd.
W pewien niezwykle zimny poranek była policjantka, a obecnie nauczycielka, Julia Karlińska, odbiera telefon od swej koleżanki z wiadomością o śmierci kolegi ze szkoły. Niedawno doszło do ostrej wymiany zdań między nim, a jej synem Pawłem. Tej samej nocy znika bez śladu jej drugi syn, Janek.
Śmierć nauczyciela i zaginięcie nastolatka tej samej nocy, nasuwają wiele pytań o ewentualne powiązania między nimi. Mimo tak mocnego kalibru wobec obu wydarzeń panuje zmowa milczenia. Wydaje się, że w takiej sytuacji wszyscy powinni mówić prawdę, jednak tak się nie dzieje. Każdy, kto zdaje się cokolwiek wiedzieć, nabiera wody w usta. Bardzo to dziwne i mocno podejrzane. Oczywiście potęguje to tylko moją chęć dotarcia do prawdy. Gdyby tego było mało, wciąż trwają poszukiwania zbiegłego z miejsca wypadku, winnego śmierci męża Julii. Można by rzec, że życie nie szczędzi jej ciosów.
Mistrz tworzenia niesamowicie lepkiego i posępnego klimatu, obnaża najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy, a w niej najpodlejsze z uczuć – wstyd. Historia ta zmusza nas do wielu, często nieprzyjemnych refleksji. Chylę czoła nad misternie uknutą intrygą, pełną wzajemnych powiązań. Akcja utrzymana została w zadziwiająco dynamicznym tempie i zmienia się z sekundy na sekundę. Całość pochłaniałam niemalże na bezdechu.