Dynamiczne bitwy w kosmosie, ostra wymiana ognia, spoczywający na barkach ciężar dowodzenia i strach przed nieznanym. To zapewnił nam Marko Kloos w swojej serii Frontlines, jednak teraz autor zmienia kierunek i zabiera nas do całkiem nowej galaktyki. Czy Wstrząsy wtórne zdołają zaskoczyć czymś fanów jego twórczości?
Marko Kloos to autor, który zasłynął w Polsce dzięki swojej serii Frontlines, będącej militarną space-operą. Nie odbiegając wielce od nurtu, w którym ewidentnie czuje się najlepiej, stworzył kolejny cykl o przygodach w głębokim kosmosie – Wojny Palladowe. Niedawno na rynku polskim zadebiutował pierwszy tom tej serii – Wstrząsy wtórne. Książka została oczywiście wydawana przez Fabrykę Słów, stanowiąc także kolejna pozycję w cyklu wydawniczywym Fabryczna Galaktyka.
Wstrząsy Wtórne przenoszą czytelnika do galaktyki, która składa się z sześciu planet, każda o innym klimacie, ekosystemie i zestawie cech wyróżniających. Kloos zapewne nie byłby sobą, gdyby nie wplótł w ten świat jakiegoś większego konfliktu. Akurat w tym przypadku wydarzenia opisane w książce rozpoczynają się jakiś czas po zakończeniu wielkiej wojny między niegdyś najpotężniejszą planetą Gretią, a sojuszem pozostałych planet. Konflikt zakończył się kapitulacją Gretii, która zmuszona do podpisania traktatu pokojowego stała się planetą kontrolowaną w dużej mierze przez sojusz.
Właściwa akcja powieści rozpoczyna się pięć lat po zakończeniu działań wojennych, a kolejne rozdziały przedstawiają nam bohaterów: byłego gretyjskiego oficera, doświadczonej przez wojnę sierżant sił okupacyjnych, majora marynarki kosmicznej oraz młodą kobietę, obejmującą właśnie wysokie stanowisko w rodzinnej korporacji. Wszyscy jednak zostaną jakoś wplątani w łańcuch wydarzeń prowadzących niechybnie ku krwawej rebelii kończącej kilkuletni okres pokoju.
Całkowicie naturalne, przynajmniej przy pierwszym tomie, wydaje się być porównanie Wstrząsów wtórnych do serii Frontlines. Pierwsze, co zwraca uwagę, to zmiana narracji z pierwszoosobowej na trzecioosobową, co oczywiście podyktowane jest prowadzeniem wątków czterech bohaterów zamiast jednego. Kolejną istotną zmianą jest poświęcenie większej uwagi kreacji świata przedstawionego. Autor nie omieszkał przedstawić pokrótce każdej planety i zamieszkujących ją ludzi. Pojawia się więcej detali, szczegółów, charakterystycznych elementów i rzeczy związanych z codziennym życiem, a nie tylko sferą militarną. Dzięki temu świat we Wstrząsach wtórnych zyskał na autentyczności i faktycznie sprawia wrażenie żywego.
Będąc jeszcze w temacie porównywania do Frontlines i wracając myślą do bohaterów, to w poprzednim cyklu autora właśnie niewielka ilość postaci była moją największą bolączką z tą serią. Przez to miałem też wrażenie pewnej schematyczności, co odbijało się na wrażeniach z powieści. W przypadku Wstrząsów wtórnych sytuacja jest zgoła odmienna. Naprzemiennie przeskakujemy pomiędzy wątkami poszczególnych bohaterów, które same w sobie też są znacznie ciekawsze i prezentują trochę odmienne archetypy postaci. Dzięki temu całość zdecydowanie zyskała na dynamice, a rozbudowane i zazębiające się wątki nadają fabule większej głębi.
Jednak wprowadzenie czterech bohaterów, każdego z własną historią, zestawem cech, motywacjami i pobudkami, musiało odbyć się kosztem czegoś, a dokładnie akcji. We Wstrząsach wtórnych Kloos zrobił świetną robotę, jeżeli chodzi o zbudowanie świata i przedstawienie bohaterów, ale pod koniec książki miałem wrażenie, że fabuła niemalże nie drgnęła. Książkę tę należy traktować jako swoisty prolog do dalszych wydarzeń, coś, co nas wprowadzi w świat, poznamy postacie, ich historię, ale mało co poza tym. Jeżeli ktoś oczekuje wartkiej akcji i dynamiki, to znajdzie tu tego tylko trochę. Kloos miejscami postarał się o wprowadzenie paru zwrotów akcji czy scen o większym tempie, więc absolutnie nie można mówić o zanudzeniu czytelnika.
Podsumowując, Wstrząsy wtórne to bardzo obiecująca seria, która już na wstępie wymyka się temu, co Marko Kloos pokazał w przypadku cyklu Frontlines. Choć tematyka sci-fi pozostała, tak tym razem autor nie skupił się na wartkiej akcji, a na budowaniu świata i kreowaniu wątków fabularnych. Całość zapowiada się naprawdę obiecująco i jeżeli Kloos połączy to ze swoim wcześniejszym doświadczeniem, tak może szykować nam się jedna z najlepszych serii sci-fi.