„Wstać znowu o ludzkiej porze” Joshua Ferris'a jest na tyle wielowymiarowa, że stanowi dla mnie recenzencki problem. Historia nieszczęśliwszego dentysty z Manhattanu, Paula O'Rourke, którego monotonne życie zostaje zakłócone przez internetową kradzież tożsamości, początkowo niesamowicie mnie wciągnęła. Ciekawe spostrzeżenia znad fotela dentystycznego, opis świata z perspektywy pochylenia nad jamą ustną, galeria nieprzeciętnych pacjentów – i to wszystko spowite aurą stomatologicznych rytuałów, które nabierają wprost mistycyzmu.
Doktor O'Rourke to osobowość pełna sprzeczności. Snuje on rozważania nad postępującą degeneracją świata, w którym prym wiodą nowoczesne technologie, jednocześnie ulegając uzależnieniu od iPhone'a, którego ironicznie nazywa egocentralą. Pragnie być sobą i nie zatracać się, podczas gdy jego życie to pasmo nieszczęśliwych miłości, kiedy to staje się „zakładnikiem cipki” i chce nadać sobie szerszy punkt odniesienia w postaci rodziny ukochanej czy też kultury, której ona hołduje. To w końcu ateista, którego życie kreci się wokół Boga.
Ktoś sprytnie wykorzystuje te wątpliwości i rozdarcie tworząc w imieniu Paula stronę internetową propagującą naukę tajemniczego narodu Ulmów. Zaczyna się poszukiwanie intrygującego sprawcy, które szybko staje się także odkrywaniem trudnych prawd o własnej tożsamości.
W pewnym jednak momencie książka zaczyna iść w stronę dość mocno mistyczną, z rozważaniami dotyczącymi religii i jej miejscu w społecznościach, co spowalnia akcję i trochę utrudnia jej odbiór. Czując co autor chce przekazać, jakaś część mnie jednak buntowała się przeciwko tym przemyśleniom i chciała więcej gorzkiej ironii, która była tak charakterystyczna dla pierwszej części książki. Podobnie miała się sprawa z Red Soxami, ulubioną drużyną Paula, której zmaganiom poświecono wiele fragmentów.
Książka traci tempo i jasny zarys akcji, jednakże wyłaniają się z niej nowe treści i okazuje się, że autor trochę zabawił się czytelnikiem zmieniając konwencję powieści. Zakończenie zaskakuje i spina klamrą całość, pokazując sens w wątpieniu.
Tak jak Paul, który niczego nie rozumie, a jednak podąża za kolejnymi wyzwaniami, tak i czytelnik jeśli otworzy umysł na tę powieść, może doświadczyć niejakiego katharsis. Ta książka może obudzić w nas niechciane uczucia i tęsknoty, daje jednak też nadzieję, że mimo absurdów, które nas otaczają, człowiek jest w stanie przejmować kontrolę nad swoim życiem. Paradoksalnie, poprzez wyzbycie się jej. „Paradoksalnie” to dobre słowo. To słowo, które oddaje klimat „Wstać znowu o ludzkiej porze”. Niepokojąco zabawna i bezkompromisowa, rzucająca wiele pytań prosto w twarz. Odważna.
Joanna Jurkiewicz