Równo przystrzyżone trawniki, egzotyczne rośliny i ostre, kalifornijskie słońce, które pali ramiona bladych Amerykanów, chowających się przed jego zgubnym działaniem w swoich klimatyzowanych willach lub biurowcach i raczących się orzeźwiającą lemoniadą, podawaną przez meksykańską służbę. Taki obraz przedstawia Hector Tobar w swojej powieści „Wrażliwość barbarzyńcy”, która jest obrazem zblazowanego konsumpcjonizmem amerykańskiego społeczeństwa, a także głosem w sprawie reformy prawa imigracyjnego w USA.
Araceli Ramirez jest służącą państwa Torres-Thompsonów, która każdego dnia dba o porządek w ich rezydencji znajdującej się na obrzeżach Los Angeles. Scott Torres pracuje jako informatyk, spłaca ogromny kredyt hipoteczny i rzadko bywa w domu. Z kolei jego żona Maureen udziela się w organizacji charytatywnej, ćwiczy jogę, wydaje przyjęcia, a czasami dba o rozwój intelektualny swoich dzieci czytając im książki lub wymyślając kreatywne zabawy. Jej beztroskiemu życiu towarzyszy myśl, że „człowiek płaci, żeby mieć kogoś w domu, i jeśli mu się poszczęści, ta pomoc staje się przedłużeniem twojego spojrzenia, twoich rąk, a czasem i mózgu”[1]. Pewnego dnia między małżonkami dochodzi do strasznej kłótni, która kończy się ich zniknięciem i pozostawieniem synów w rękach Araceli. Meksykanka wpada w panikę i postanawia zawieźć chłopców do ich dziadka, którego zna ze zdjęcia.
Czytając „Wrażliwość barbarzyńcy” nie sposób nie zauważyć podobieństwa do historii przedstawionej w filmie „Babel” w reżyserii Alejandro Gonzáleza Iñárritu, gdzie meksykańska niania zabiera swoich podopiecznych i jedzie na ślub syna. Podobnie jak Araceli, kobieta musi zapłacić wysoką cenę za swoją bezmyślność.
Tobar napisał ważną powieść społeczno-obyczajową, podejmującą kwestię latynoskich imigrantów i pokazującą działanie machiny amerykańskich mediów i systemu prawnego. Bezsensowna sprzeczka małżeńska doprowadza do procesu o uprowadzenie dzieci i zaniedbanie obowiązków rodzicielskich. Oskarżeni są nie tylko bohaterowie, ale przede wszystkim amerykańskie społeczeństwo, w którym roi się od rasistowskich uprzedzeń.
Książka godna polecenia zwłaszcza tym, którzy nadal wierzą w American dream.
Marta Kosicka