Po kilku miesiącach oczekiwania nadszedł czas na kolejne spotkanie z „ostoją najlepszych tradycji rosyjskiej inteligencji”, czyli na drugi tom Sagi moskiewskiej Wasilija Aksionowa.
Akcja Wojny i więzienia rozpoczęła się podczas niemieckiej napaści na ZSRR. Rodzinę Gradowów wojna zastała rozbitą po czystkach drugiej połowy lat trzydziestych. Nikita, Kirył i Weronika przebywali w łagrach. Wkrótce jej kolejni przedstawiciele musieli porzucić domowe pielesze. Nestor rodu wraz z zięciem służyli wojsku i ojczyźnie swą wiedzą medyczną, a Mitia Sapunow trafił na front w roli „mięsa armatniego”. Nawet Nina wniosła wkład w zwycięstwo, oczywiście piórem. Niezaangażowana w wojnę pozostawała tylko Mary, zajmująca się w Srebrnym Borze nastoletnim wnukiem Borysem. W miarę postępów Blitzkriegu Stalin doszedł do wniosku, że konieczne stało się sięgnięcie po doświadczone kadry przebywające w obozach. Tym samym Nikita na powrót znalazł się w kręgu dowódców, a następnie, „odepchnąwszy nogą od Uralu”, wydatnie przyczynił się do sukcesów Armii Czerwonej. Fabuła drugiej części została doprowadzona do jesieni 1945 roku.
Wasilij Aksionow, podobnie jak w pierwszym tomie, ukazał bohaterów uwikłanych w historię przez duże „h”, tym razem w Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Przeciętny Rosjanin trafił do jednostki z niedoświadczonymi dowódcami i niepełnym uzbrojeniem (jeden karabin na trzy osoby), a oczekiwania Kremla były ogromne: wrócić z tarczą lub na tarczy. Za wycofanie się w obliczu wroga groziła kula od czekisty. Dostanie się do niewoli równało się uznaniu za zdrajcę. Czasem, będąc zamkniętym w „kotle” nie można było inaczej. Los jeńca to kolejny dylemat: głodować czy wstąpić do tworzonej przez Własowa ROA. Autor pokazał również wynaturzenia obu walczących totalitaryzmów: z jednej strony Holokaust, z drugiej bestialstwo wobec mieszkańców Prus Wschodnich. Dużo miejsca poświęcił sprawie polskiej, począwszy od zbrodni katyńskiej, poprzez brak pomocy dla powstania warszawskiego, aż po eliminację naszej partyzantki. W powieści o kraju z większą liczbą strażników więziennych niż kolejarzy nie mogło zabraknąć „krainy praktycznego marksizmu”, jak Aksionow określił Kołymę. Poza przedstawieniem rzeczywistości łagrowej, znanej bliżej z wielu innych utworów, ciekawie został poprowadzony wątek małżeństwa Nikity i Weroniki po ich uwolnieniu.
Problemy wewnętrzne opisane w Pokoleniu zimy zeszły na dalszy plan w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Wojna wymusiła zmianę układu sił w ojczyźnie światowego proletariatu. Czekiści musieli tymczasowo się przyczaić w obliczu rosnącego znaczenia wojskowych. Nie oznaczało to zaprzestania inwigilacji społeczeństwa i armii, ale zelżenie terroru. Nadal należało uważać na to, co i w czyjej obecności się mówi. Uzasadnione stało się pytanie, które zadał sobie jeden z bohaterów: czy walczyłem za moich dotychczasowych oprawców i dozorców? Niektórzy zastanawiali się czy po zakończeniu wojny reżim stanie się mniej opresyjny, ale dość szybko dochodzili do negatywnych wniosków. Nawet nie znajdzie się chętny, aby wystąpić przeciw zwycięskiemu Stalinowi. Inni zdawali sobie sprawę, że wystarczy podejść do Gruzina podczas prywatnej kolacji i go po prostu zabić, zanim ochrona zdążyłaby zareagować. Jednak były to tylko podszepty, które szybko uciszali. Gdzieś między wierszami padło pytanie: jak można było na to wszystko Stalinowi pozwolić.
Wojna z natury to nie zabawa, ani żaden „wersal”, podobnie sowieckie więzienie czy obóz. Środkowa część trylogii była mroczniejsza, brutalniejsza i bardziej wulgarna niż pierwsza. Cóż, w takim świecie przyszło żyć aksionowskim bohaterom – potarganym przed wojną przez władze ludziom, którym nie dane było zapomnieć o przebytych cierpieniach, gdy za rogiem czekały następne. W tych okolicznościach nie dziwią słowa Wadima Wujnowicza: „Wiesz, Weroniko, pomieszała mi się skala wartości”. Obok nich w dorosłe życie wchodziło kolejne pokolenie Gradowów, jedną nogą pozostające jeszcze w Srebrnym Borze z pasztecikami Agaszy (fizycznie lub we wspomnieniach). Ich dorastanie odbyło się w przyspieszonym tempie, choć już dzieciństwo do łatwych nie należało („syn wroga ludu”). Na pierwszy plan wysunęła się jednak postać Nikity, już wcześniej zmagającego się z wieloma dylematami. Podczas wojny nawet kronsztadzkie koszmary minęły, przede wszystkim pod wpływem przeżyć na stanowisku dowódcy, gorszych nawet od doświadczeń łagrowych.
Wojnę i więzienie nie sposób ocenić inaczej niż poprzednią część. Obie czytało się świetnie, więc pozostaje czekać na kolejny tom.