To zupełnie inny kryminał niż te, które czytałam do tej pory. Stanowi fajną odskocznię od tradycyjnych książek tego typu. Mam nadzieję, że to nie jednorazowy „wpadek przy pracy” autora, bo jeśli zdecyduje się na kontynuację, to będzie to doskonały wybór.
Bartosz Szczygielski przedstawia nam historię Konrada, którego postać jest wykreowana perfekcyjnie. Jest intrygująca i z pomysłem. Śledzimy jego losy z różnych perspektyw czasowych i to jest zgoła inne niż w dotychczas poznanych przeze mnie powieściach i dodaje książce uroku. Konrad Łazar na co dzień zajmuje się rozwiązywaniem zagadek, śledzeniem tropów i zbieraniem dowodów. Nie może zrozumieć, jak doszło do tego, że kobieta, która kiedyś była mu bliska, wykrwawiła się na śmierć na jego oczach. Obwinia się, że nie udało mu się tego przewidzieć i uchronić jej. Zgodnie ze swoją naturą mężczyzna rozpoczyna prywatne śledztwo...
Akcja jest mocna i szybka od początku. Rozpędza się i wprowadza czytelnika w wiele wątków, aby później zwolnić i część z nich poukrywać. Ma się wrażenie, że jest nieskładna i nic do siebie nie pasuje, ale koniec końców okazuje się, że to zabieg celowy i nawet to, co wydawało się na początku bez sensu, nabiera go na finale.
Bardzo dobra pozycja do rozpoczęcia przygody z literaturą Bartosza Szczygielskiego.