Henry Wilt ma przerąbane. Pracuje na uniwersytecie, ucząc przedmiotów ogólnych klasy techniczne (a umówmy się, że np. klasa pełna mężczyzn, zainteresowanych rozbiórką mięsa, średnio zainteresuje się Władcą much). Od kilku lat usilnie stara się o awans, który za każdym razem przechodzi mu koło nosa. Ma żonę, ale Eva nie grzeszy dojrzałością emocjonalną, za to nadrabia masą właściwą. Układa się między nimi tak dobrze, że podczas spacerów z psem Henry fantazjuje, w jaki sposób mógłby się, siłowo, pozbyć małżonki ze swego życia. Chłop nie ma lekko. I jakby tego było mało, któregoś razu, za sprawą gumowej lali, staje się głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo.
Powieść Toma Sharpe’a to prawdziwa perełka. Jeśli ktokolwiek z Was będzie miał kiedyś gorszy dzień, weźcie do rąk Wilta i świat stanie się od razu piękniejszy. I nie chodzi tu tylko o to, że w trakcie lektury można poznać losy kogoś, kto ma zdecydowanie gorzej od was. Najważniejszy jest tu sposób opisania zarówno zwariowanych losów głównego bohatera, jak i ludzi, których spotyka na swojej drodze.
Zacznijmy od tych sytuacji. Jedną z bodaj najśmieszniejszych scen w książce jest moment, w którym nasz biedny Henry zostaje doprowadzony do ostateczności i usiłuje niektóre ze swoich planów wprowadzić w życie. Ilość absurdu i zezowatego szczęścia, a wszystko to okraszone totalną pokracznością Wilta stanowi prześmieszną mieszankę. A takich scen, nie tylko z głównym bohaterem w roli głównej, jest w tej książce zatrzęsienie.
Natomiast same sceny humorystyczne to nie wszystko. Wyśmienicie dopełniają je bowiem bohaterowie powieści. Począwszy od Wilta i jego żony, poprzez zacne grono akademików, z którymi Henry współpracuje (ta banda zasługuje na osobną powieść), aż po uzależnionego od alkoholu proboszcza i policjantów, którzy w przepysznie nieudolny sposób usiłują dowieść, że znają się na swojej robocie.
Wilt to pierwsza z serii książek o sympatycznym acz o nieszczęsnym losie Brytyjczyku. Sharpe napisał w sumie sześć powieści o losach Henry’ego, a ja już nie mogę się doczekać, aż dorwę je wszystkie. Do czego i Was zachęcam.