Ding-dong! Dzwonek do drzwi potrafi sprawić, że serce zaczyna walić jak oszalałe.
Dla pochłoniętego w lekturach zafrasowanego recenzenta niespodziewany osobnik na wycieraczce okazał się być posłańcem szczęścia-kurierem trzymającym pod pachą długo wyczekiwaną, wołającą o opinię Wigilię Małgorzaty. Dla tytułowej bohaterki tajemniczy cień na ganku może oznaczać, że nadszedł kres wszystkiego - Nieubłagany Żniwiarz przyszedł po swoje. Staruszka uchyla, być może ostatni raz, swe pamiętające lepsze, weselsze czasy drzwi.
Małgorzata Goden cieszy się, że nie musi wyściubiać nosa z domu - zaczyna swą opowieść India Desjardins. Dawniej jej dni upływały wśród męża, dzieci, przyjaciółek i znajomych. Teraz dzieci i wnuki mieszkają daleko, a resztę Małgorzata pożegnała na licznych pogrzebach. Starość przyniosła jej samotność oraz odmawiające powoli posłuszeństwa ciało. Na zalecenie lekarza odbywa spacery… między salonem a kuchnią. Raz na tydzień nawiedza ją dostawca mrożonych dań, fryzjerka, sprzątaczka i pielęgniarka. Kiedy trzeba coś zrobić przy domu, czy przynieść drobne zakupy - wyręcza ją młody sąsiad. Małgorzata Goden bezpiecznie czuje się tylko w swych czterech ścianach, pełnym zdjęć, kojących wspomnień i znajomych zapachów. Jeszcze nie wie, że wigilijny wieczór spędzony nad ogrzewanym zestawem świątecznym, w świetle telewizora przerwie niespodziewana wizyta.
Kanadyjska autorka popularnych książek dla młodzieży stworzyła wyjątkową opowieść wigilijną, w której wysmakowana treść trafi zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Jedyne co ostało się ze świątecznego nastroju to hałdy nieodgarniętego śniegu, odgrzewany kawałek ryby instant oraz wiszący na stałe w oknie, a włączany raz do roku stroik. Oszczędnie dawkowany tekst współgra z pełnymi umiaru ilustracjami, za które ich twórca Pascal Blanchet został nagrodzony między innymi prestiżową nagrodą Bologna Ragazzi Award 2014.
Oficjalnie odpuszczam grzechy kurierowi przemierzającego kolejne pory roku, ekspresowo mknącemu w poszukiwaniu mojego grajdołka wśród opadających liści, sypiącego śniegu, kwitnących kwiatów. Wigilia Małgorzaty nie traci na aktualności, kiedy lipcowy upał wystawia na próbę wysłużony termometr okienny, ponieważ autorka pozbawiła historię oklepanych klisz, utartych schematów, oklepanych zwrotów akcji krzepiących serca osób żądnych familijnych, ciepłych doznań.
Tu nawet happy end jest jak święty Mikołaj. Niby go widać, choć lecz jednak go nie ma.
Maciej Kuhnert