Po świetnie przyjętym, wydanym pośmiertnie, zbiorze opowiadań Instrukcja dla pań sprzątających dostajemy kolejną porcję prozy Lucii Berlin, na którą wielu czekało z niecierpliwością.
22 historie zebrane w tomie Wieczór w raju są ponownie o kobietach. A kobiety Lucii Berlin są poharatane życiem, ciągnie się za nimi zapach mocnego alkoholu, którym próbują zapić rzeczywistość. Nie są nowoczesnymi mieszkankami Nowego Jorku, ale amerykańskich przedmieść, gdzie życie obserwuje się z bujanego fotela na przydomowym ganku. Niektóre, jak matka bohaterki opowiadania Andado: romans gotycki, nie chcą dłużej uczestniczyć w codzienności, więc zaszywają się w łóżku z fiolką tabletek nasennych. Lub na dachu z butelką Jacka Daniel`sa w nadziei na spędzenie Bożego Narodzenia w samotności.
Znając biografię autorki czyta się jej prozę trochę jak wspomnienia, utkane z poetyckich, przepełnionych nostalgią zdań. Brzmi jak obiecująca lektura, ale zabrakło mi w niej różnorodności, a warstwa językowa nie przebiła się ponad żmudną fabułę. Po przeczytaniu Instrukcji dla pań sprzątająych chciałam dać pisarce jeszcze jedną szansę, sprawdzić, czy moje wrażenia się powtórzą. Mimo że Wieczór w raju jest objętościowo krótszy od poprzedniego zbioru, to czytało mi się go tak samo długo i mozolnie.
Wszystkie historie powoli ulatują z mojej pamięci i pewnie za jakiś czas nie będę mogła sobie przypomnieć fabuły żadnej z nich, tak, jak stało się to z poprzednimi opowiadaniami.