Niewątpliwym plusem tej książki jest tło medyczne i stricte medyczne odniesienie okładkowe do warunków szpitalnych, które mnie urzekło i skłoniło do sięgnięcia po książkę autorki W cieniu Babiej Góry. Czy moje pierwsze spotkanie z Ireną Małysa mogę uznać za udane? Raczej tak, choć oczekiwałam więcej.
Baśka – bohaterka dobrze znana czytelnikom z wcześniejszej powieści autorki, a przeze mnie dopiero poznana – kobieta po przejściach, naznaczona widmem śmierci i przeżywania straty, wikła się w sprawę tajemniczej śmierci jednego z pracowników renomowanego krakowskiego szpitala. Wraz z kolegą, wobec którego być może i plany są nieco poważniejsze niż samo koleżeństwo, angażują się w sprawę śledztwa, a ta sięga podstawą poza samą organizację szpitala i ociera się o całkiem nieprzewidywalne postaci przewijające się w książce.
Onkologia, umierający mali pacjenci, cierpienie dzieci i ich rodziców – to jest to, co na pewno przytłacza w tej powieści i sprawia, że pomijając wątek kryminalny, nabiera innego, ludzkiego oraz bezwzględnego charakteru. Śledztwo dotyczy kwestii organizacji szpitala, udzielanych świadczeń, a problemy i wydarzenia toczące się w Więcej niż jedno życie opierają się głównie na sprawach okołomedycznych. Bohaterowie nader wyraźni, konkretni, bardzo naturalnie wypadają w rękach autorki, a tej należy przyznać, że nie boi się mocnych zwrotów w fabule i odważnie bawi się poszczególnymi postaciami, zgrabnie wijąc historię oraz dążąc do zaskakującego finału.
Bez wątpienia po Więcej niż jedno życie dam jeszcze szansę autorce, nawet jeżeli wyprowadzi mnie ze szpitala i zaprowadzi w inne ciekawe, kryminalnie warte uwagi miejsca.