Magda Omilianowicz swój reportaż o Leszku Pękalskim, znanym jako Wampir z Bytowa, napisała już w 1995 roku, ale teraz książka doczekała się uzupełnienia i dostała nowy tytuł – Wampir. Jak rodzi się zło. Dodatkowo tekst został zaopatrzony w komentarz Igora Brejdyganta, polskiego pisarza i scenarzysty, który pisze tam o Pękalskim jako o:
„...jednym z najsłynniejszych zbrodniarzy w powojennej historii polskiej, a być może także światowej kryminalistyki” i „jednym z najbardziej tajemniczych zagadek nie tylko dla kryminalistyki, ale także dla neurologii, psychiatrii, psychologii, socjologii, filozofii i pewnie dla wielu jeszcze innych dziedzin nauki”.
Niewątpliwie ma rację, bo wielopoziomowość i skomplikowanie umysłu psychopaty, który jest również upośledzony umysłowo, to ewenement psychologiczny, ale i tajemnica dla innych naukowców zajmujących się behawiorystyką kryminalną. Szczególnie, że nie ma on sobie nic do zarzucenia i twierdzi, że ofiary same sobie zasłużyły na śmierć swoim nieposłuszeństwem wobec niego. Pękalski został skazany jedynie za jedno morderstwo, za które dostał karę 25 lat pozbawienia wolności. Była to wielka porażka wymiaru sprawiedliwości, bo sam morderca przyznał się do blisko siedemdziesięciu zbrodni, ale z powodu braku ewidentnych dowodów do skazań za nie nie doszło. Uniknął też kary śmierci zupełnym „rzutem na taśmę”, bo był to właśnie czas, kiedy sądy postanowiły od niej odejść.
Dziś Wampir z Bytowa zakończył już swoją karę i teoretycznie jest wolnym człowiekiem, jednak resocjalizacja w jego przypadku była kompletnym fiaskiem. Zaraz przed końcem odsiadki została wprowadzona w życie tak zwana „ustawa o bestiach”, która kierowała ludzi takich, jak Leszek Pękalski do zamkniętego Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dysocjacyjnym w Gostyninie, gdzie przebywa do dziś.
Autorka przygotowała ten reportaż niewątpliwie wkładając w to ogromną pracę. Jest on wart przeczytania, ale trzeba mieć do tego bardzo mocne nerwy. Obojętność Pękalskiego wobec losów innych jest porażająca. Omilianowicz wplata fabularyzowane fragmenty do książki, szczególnie, gdy opisuje momenty przed zabójstwami. Morderca bardzo chętnie opowiadał o swoich zbrodniach, więc, o ile zachowanie ofiar jest znane, o tyle ich myśli już nie, więc miałam mieszane uczucia, co do autentyczności tych fragmentów. Autorka za bardzo chciała nam te sytuacje przybliżyć, przechodząc na pierwszoosobową narrację zamordowanych. Nie mniej jednak to doskonale przygotowany materiał, nie przeładowany faktami dokumentalnymi i przedstawiony w czytelny, ciekawy sposób.