Dwudziesta pierwsza powieść w dorobku Isabel Allende ma w sobie wszystko, za co uwielbiają autorkę wielbiciele jej pisarstwa. W samym środku zimy ich nie zaskoczy. Tylko, czy środki, które Allende do tej pory wykorzystywała wystarczą, by stwierdzić „tak, to jest dobra powieść”?
Książka opiera się na opowieści o losach trzech głównych bohaterów, którymi są: Lucia Maraz z Chile, która przyjechała na gościnne wykłady do Nowego Jorku, Richard Bowmaster, wykładowca na N.Y.U oraz Evelyn Ortega, nielegalna imigrantka z Gwatemali, pracująca w Stanach jako niania. Pewnego zimowego dnia, gdy całe miasto spowite jest śniegiem, a złe warunki pogodowe sprawiają, że prawie wszyscy siedzą w domach, Richard i Evelyn mają małą stłuczkę. Profesor chce pomóc dziewczynie, zostawia jej swoją wizytówkę etc., jednak ta nie jest skora do jakiegokolwiek kontaktu z nim. Dopiero wieczorem, gdy przerażona i zmarznięta pojawia się znowu pod jego drzwiami, Richard postanawia jej pomóc. Jeszcze nie wie, że ta decyzja zmieni diametralnie nie tylko życie jego oraz Evelyn, ale też Lucii, która wynajmowała u niego malutkie mieszkanie na czas pobytu w Stanach, a do której zwrócił się z prośbą o pomoc w zrozumieniu przestraszonej dziewczyny.
Główny wątek powieści przeplatany jest wzmiankami o przeszłości każdego z bohaterów. Zarówno Richard, jak i Evelyn oraz Lucia przeszli ogromnie dużo, każde z nich niesie ze sobą i w sobie jakąś traumę. Allende bardzo wiarygodnie i prawdziwie opisuje to, co działo się z każdą osobą z tej trójki, zanim ich losy się połączyły. W tych fragmentach widać również to, co pisarka wplatała we wcześniejsze swoje powieści; są to tematy, które od zawsze ją interesowały – sytuacja i prawa imigrantów, przemoc (szczególnie względem dzieci), przewroty politycznie, zmaganie się z chorobą i stratą ukochanej osoby.
Problem natomiast polega na tym, że wątki poboczne, które pozwalają zbudować każdą z pierwszoplanowych postaci, są lepiej napisane niż główny motyw fabularny. Są też zdecydowanie ciekawsze. Abstrahując od kilku dość mocno nieracjonalnych decyzji, jakie podejmują bohaterowie (co wydaje się być szczególnie sztuczne w momentach, gdy Allende wspomina jak bardzo statecznym, racjonalnym i poukładanym starszym panem jest Richard), najbardziej kuleje w tej książce wątek miłosny. Miało być uroczo i wzruszająco, a wyszło bardzo na siłę i kompletnie niewiarygodnie. A szkoda, bo gdyby ta mikro-opowieść się udała, W samym środku zimy na pewno zyskałaby nie tylko na wartości, ale i na prawdziwości.
Isabel Allende napisała dość ciekawą powieść, która na pewno powinna spodobać się jej stałym i wiernym czytelnikom. Zawiera bowiem w sobie wszystkie te elementy, z których słynna jest peruwiańska pisarka. Jednak dla tych, którzy po powieści spodziewają się czegoś więcej, niż tylko całkiem sprawie napisanej historii, W samym środku zimy może okazać się rozczarowaniem.