Marko Kloos po raz kolejny prezentuje serię Frontlines, którą zdobył serca wielu fanów militarnego science-fiction. To już piąta odsłona przygód Graysona, a co za tym idzie prawdziwe wyzwanie dla autora, by w dalszym ciągu podtrzymywać w czytelniku ciekawość. Czy mu się to powiodło i powieść wciąga podobnie jak poprzednie odsłony? Czy wręcz odwrotnie, cykl zaczął popadać w marazm?
Po raz kolejny przyjdzie nam śledzić losy Andrew Graysona, którego życie zdecydowanie nie oszczędza, rzucając go co chwilę w sam środek akcji. Bohater znowu zostanie wystawiony na najcięższe próby i ponownie będzie musiał stawić czoła licznym niebezpieczeństwom.
Tym razem to ludzkość przejmuje inicjatywę. Perymetr Ziemi zabezpieczony, renegaci sprowadzeni w kajdanach, a flota odzyskana. Nie pozostaje nic innego, jak zacząć odbijać utracone tereny w przestrzeni. Mars jest pierwszy na liście. Zjednoczone siły WPA i ZCR, uzbrojone w nową, specjalnie zaprojektowaną broń, mogą wreszcie nawiązać walkę na równych warunkach z Dryblasami. Rozpoczyna się największa inwazja w dziejach ludzkości.
Marko Kloos po raz kolejny serwuje nam dobrze znany schemat, który sprawdzał się doskonale przez cztery poprzednie odsłony cyklu. Andrew Grayson jako główny protagonista stawiający czoła wszystkiemu, co zrzuci na jego barki wszechświat. W tej kwestii praktycznie nic nie uległo zmianie. Autor konsekwentnie trzyma się wypracowanego stylu, stawiając Graysona w samym centrum akcji. I o ile może nieco nużyć takie przywiązanie do jednej postaci, tak Kloos stara się zręcznie maskować to dynamiczną fabułą i ciągłymi zwrotami akcji. Co niezaprzeczalnie się mu udaje, bowiem W ogniu walki jest zdecydowanie żwawszą pozycją, w której właśnie wartka akcja stanowi najmocniejszy punkt.
Po raz kolejny otrzymujemy solidne militarne SF. To stwierdzenie idealnie podsumowuje całą książkę. Jednak przed autorem narasta pewne wyzwanie, które bardzo często dotyka książki SF o podobnej tematyce. Obcy początkowo stanowią istnych jeźdźców apokalipsy, niszcząc wszystko na swojej drodze i za nic mając sobie ziemską broń. Jednak z czasem, ludzkości udaje się opracować technologię dosłownie dziesiątkującą ich siły, całkowicie odwracając balans sił. Motyw ten dosyć często da się zaobserwować w gatunku i niestety nie działa on na korzyść książki. Do tej pory Kloosowi udaje się unikać podobnej sytuacji będąc na dobrych torach. Mam nadzieję, że tak pozostanie.
W ogniu walki stanowi kolejną, udaną kontynuację cyklu Frontlines, która bez problemu zadowoli fanów twórczości Kloosa. Autor zdecydowanie ma pomysł jak prowadzić fabułę i trzymać czytelników w napięciu. Udowodnił, że prostota może być kluczem do dobrej powieści. Fanom pozostaje jedynie uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać dalszych losów Graysona.