W ofierze molochowi. Asa Larrson. WL 2013
Może to zasługa specyficznego klimatu, który przez większą część roku skazuje mieszkańców Północy na trwanie w mroźnych i mrocznych warunkach, a może długości dnia, w kraju gdzie słońce za kołem podbiegunowym nigdy nie wschodzi przez część zimy, a w samym Sztokholmie w ostatnich miesiącach roku ogrzewa mieszkańców tylko przez 6 godzin dziennie? Albo kwestia przodków, awanturniczych i ekspansywnych Wikingów, których krew płynie w żyłach współczesnych mieszkańców Skandynawii? Trudno powiedzieć. Oczywiste jest jednak, że bez wątpienia gdzieś głęboko musi tkwić tajemny sekret tak zręcznego pióra pisarzy pochodzących z tamtejszych rejonów, zwłaszcza jeśli chodzi o gatunek jakim jest kryminał. Laureatka Oficjalnej Nagrody Szwedzkiej Akademii Kryminału za Najlepszy Kryminał ubiegłego roku, Ǻsa Larsson jest tego najlepszym przykładem.
"W ofierze Molochowi” to piąta już z kolei książka Ǻsy Larsson, której główną bohaterką jest młoda pani prokurator – Rebeca Martinsson. Przykład ten, zaprzecza jednak powszechnej regule o tworzeniu bytów ponad miarę. Historia jest świeża, akcja wartka a wątek zawiły i wciągający niczym ruchome piaski Arabii Saudyjskiej. Najlepszym dowodem jest chyba ogromna popularność serii, której poprzednie tytuły - „Krew, którą nasiąkła”, „I tylko czarna ścieżka” oraz „Aż gniew Twój przeminie” zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków, zaskarbiając sobie serca czytelników na całym świecie. Ich akcję Larsson umieściła w Kirunie, małym miasteczku na północy kraju, z którego pochodzi. Sama autorka, z wykształcenia prawniczka mieszkająca obecnie nieopodal Sztokholmu, to skromna matka dwójki dzieci, która pisaniem zajęła się dziesięć lat temu, od razu trafiając w gusta odbiorców. Już pierwsza jej książka – „Solstorm”, podbiła Wyspy Brytyjskie i zdobyła nominację Brytyjskiego Stowarzyszenia Pisarzy Kryminałów.
Moloch był pogańskim bożkiem, któremu na przebłaganie za swoje przewinienia oraz w nadziei na dostąpienie potrzebnych łask starożytne plemiona składały w ofierze dzieci. Żywcem. „W ofierze Molochowi” to historia, której kluczową postacią jest właśnie kilkuletni chłopiec, Marcus, który pewnego dnia zostaje świadkiem morderstwa. Babcia, u której wychowywał się po tym, jak w niewyjaśnionych okolicznościach zginał jego ojciec, a matka odeszła z innym pozostawiając go na pastwę losu, zostaje brutalnie zamordowana. Kto za tym stoi? Jaki miał cel w zabójstwie starszej kobiety? I wreszcie – dlaczego na tej rodzinie ciąży niezaprzeczalne fatum? Pradziadek chłopca został zjedzony przez niedźwiedzia, ojca tragicznie potrącił samochód. Tę zagadkę starają się rozwikłać genialna prawniczka i początkująca prokurator Rebeca Martinsson, jej przyjaciel, policjant Krister, sędzia Anna Maria Mella i cyniczny karierowicz Carl von Post, który na tej sprawie chce zbudować swoją karierę.
Sam Marcus również znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Widział mordercę, lecz sam zdołał uciec i ukryć się w lesie. Kiedy trafia pod opiekę Kristera i Rebeki odzyskuje spokój, lecz koszmarna przeszłość nadal nie pozwala mu o sobie zapomnieć. Na skutek szoku nie pamięta wiele z tragicznej nocy, sam będąc jednocześnie zagrożeniem i celem dla sprawcy owych wydarzeń. Jak zakończy się ta historia?
Smaczku powieści dodają częste odwołania do przeszłości Kiruny, górniczego miasteczka w realiach początku wieku, w którym rozgrywają się losy przodków Marcusa - skromnej nauczycielki Eliny i bogatego zarządcy Lundbohma z którym ma romans. "Mieszkańcy Kiruny widują dysponenta mało kiedy. Nieustannie jeździ po świecie. Najczęściej do Sztokholmu. Ale też za granicę. Do Niemiec, Ameryki i Kanady. Nigdy na przykład nie bywa w Kirunie latem. Nie przeszkadza mu śnieg, który może tu spaść nawet pod koniec czerwca. Gorzej z komarami i meszkami, to dopiero krwiożercze stworzenia. Ku zdziwieniu mieszkańców lato 1914 roku dysponent spędza w górniczej osadzie. Ludzie tłumaczą to wojną. 28 czerwca arcyksiążę Franciszek Ferdynand i jego żona giną z ręki zamachowca na jednej ulic Sarajewa. Kolejne państwa, jedno po drugim, przyłączają się do konfliktu. Dla kopalni w Kirunie wojna oznacza biznes. Król Laponii jest w wyśmienitym humorze. Nie dlatego jednak, że zbija majątek. Hjalmar Lundbohm kocha. To dlatego". Elina jest praprababcią Marcusa, a retrospektywne kulisy jej związku z dysponentem są w pewnym sensie rozwiązaniem całej zagadki. Za sprawą czego? Tego już nie zdradzę, była bym bowiem najgorszą recenzentką w historii, psując tak wyśmienitą zabawę jaką jest niewątpliwie stopniowe odkrywanie kulisów tej zręcznej intrygi. Zapraszam do lektury.
Warto.
Anna Solak